Na kilka dni przed jubileuszem sześćdziesięciolecia święceń kapłańskich Benedykta XVI i na kilka miesięcy przed jego trzecią wizytą w Niemczech sieć lewackich organizacji uchwaliła rezolucję, w której określono Papieża "głównym winnym ucisku lesbijek i gejów", zarzucając mu, że "na płaszczyźnie międzynarodowej, ręka w rękę z brutalnymi dyktaturami, walczy przeciwko prawom człowieka". Stopień agresji ataków na Benedykta XVI ukazuje, że Ojciec Święty jest dla świata "znakiem sprzeciwu". Jest sumieniem świata, którego nie sposób nie słuchać.
Organizacja "Sojusz przeciwko papieskiej, wrogiej człowiekowi polityce płciowej i seksualnej" pod hasłem "Papież nadchodzi" zapowiedziała protesty na czas zbliżającej się wrześniowej wizyty Benedykta XVI w Niemczech i wystosowała rezolucję protestacyjną w tej sprawie. Związek składa się z ponad trzydziestu ugrupowań, przede wszystkim z organizacji homoseksualnych i feministycznych. Niektóre z nich są podporządkowane SPD, Zielonym lub Związkowi Zawodowemu Verdi [niem. Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft - Zjednoczony Związek Zawodowy Pracowników Usług, to największy związek zawodowy w Niemczech].
Przygotowania do tych protestów to najnowszy rozdział z serii antykościelnych wystąpień, które rozpoczęły się na początku 2009 r., po uchyleniu ekskomuniki biskupów Bractwa św. Piusa X. Jak na razie ogólna nagonka na Kościół w 2011 roku osiągnęła szczyt. Antykatolickie siły próbowały zamienić papieską podróż do Wielkiej Brytanii w 2010 roku w wielką, antykościelną imprezę, co jednak się nie udało. Obecnie mają zamiar doprowadzić do tego samego w ateistycznym Berlinie, mieście, gdzie homokultura do tego stopnia jest obecna w życiu publicznym, że ciężko ją określać mianem subkultury.
Przeciw dyktaturze relatywizmu
Już w pierwszym roku pontyfikatu Benedykt XVI wprost, bez światłocienia, diagnozował choroby toczące współczesną cywilizację. Podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii mówił: "Uznawanie za absolutne tego, co nie jest absolutne lecz relatywne, jest totalitaryzmem (Kolonia, Marienfeld, 20.08.2005 r.)., a także: "Największe przeszkody dla rozwoju Królestwa Chrystusowego widoczne są dzisiaj w niezwykle dramatycznej przepaści między Ewangelią a kulturą i w wykluczeniu Boga z życia publicznego" (wizyta ad limina biskupów z Ontario, 8.09.2006 r.).
Wówczas Ojciec Święty piętnował te same błędy, co później, kiedy ataki na niego, Kościół katolicki i jego urząd stawały się coraz bardziej zajadłe: totalny odwrót od chrześcijańskiej moralności i nauki oraz tworzenie niesprawiedliwego i okrutnego świata.
Oczywiście również na początku posługi Benedykta XVI na Stolicy Piotrowej pojawiały się krytyczne głosy, ale ograniczały się one do "lewicowego marginesu". Środki masowego przekazu w większości powstrzymały się od krytyki nowego Papieża. Jednak niewiele później nie posiadały się ze szczęścia, gdy mogły wyruszyć przeciwko niemu z kampanią nagonki i szczucia. Czy więc ich wcześniejsza postawa była zwykłą obłudą? Czego właściwie oczekiwały od nowego Papieża? Co takiego złego powiedział lub zrobił, żeby doświadczał teraz takiej nienawiści?
Dla Ojca Świętego taki rozwój wydarzeń nie mógł być wielkim zaskoczeniem. Jako kapłan wie bowiem dobrze, że nie ma nic bardziej zmiennego niż przychylność tego świata. Nastroje w mgnieniu oka mogą ulec zmianie i najwięksi bohaterowie stają się wówczas największymi wrogami. Benedykt XVI zdaje sobie sprawę również z tego, że kapłan, biskup i papież nie mogą być w tym świecie nikim innym jak tylko "znakiem sprzeciwu". Jeśli ktoś taki miałby zbierać pochwały, to musi się mieć na baczności, ponieważ świat nigdy nie będzie szczerze chwalił i cenił kogoś, kto podąża za Tym, który o sobie samym powiedział: "Nie lękajcie się. Jam zwyciężył świat" (J 16, 33).
W rezolucji "Sojuszu przeciwko papieskiej wrogiej człowiekowi polityce płciowej i seksualnej" streszczono punkty, które sprawiają, że Benedykt XVI stał się wrogiem numer jeden dla wielu współczesnych. W pierwszej kolejności chodzi o głoszoną moralność katolicką w sferze ludzkiej seksualności oraz naukę Kościoła na temat rodziny. W ślad za tym idą bezwzględny sprzeciw Kościoła wobec aborcji, eutanazji i tego, żeby zarezerwowane tylko dla małżeństw przywileje przyznawać związkom homoseksualnym oraz innym instytucjom prawnym, które osłabiają znaczenie małżeństwa.
Te elementy są dzisiaj najważniejszymi punktami bitwy, która toczy się między chrześcijaństwem a zlaicyzowanym światem, który nie chce kierować się absolutnymi i ponadczasowymi wartościami, lecz zatraca się w dowolności i nihilizmie. Papież Benedykt XVI ten rodzaj mentalności nazwał "dyktaturą relatywizmu", której następstwem jest "cywilizacja śmierci", pojęcie utrwalone przez Jana Pawła II. "Cywilizacja śmierci" oznacza miliony zabitych dzieci poczętych, eutanazję, eksperymenty z komórkami macierzystymi i inne ataki na ludzkie życie.
Z tego właśnie powodu z relatywizmem należy walczyć. Benedykt XVI mówi: "Staje się jasne, że musimy próbować przezwyciężać relatywizm nie tylko w swoim osobistym rozwoju, lecz jesteśmy wezwani do wyrażenia sprzeciwu wobec jego niszczycielskiej hegemonii w społeczeństwie i kulturze" (List Benedykta XVI z okazji otwarcia konferencji pastoralnej diecezji rzymskiej poświęconej rodzinie, 6.06.2005 r.).
"Sojusz przeciwko papieskiej wrogiej człowiekowi polityce płciowej i seksualnej" zarzuca Papieżowi Benedyktowi XVI, że za pomocą pojęcia "dyktatura relatywizmu" chce zlikwidować społeczeństwo wolnościowe. Papież odpowiada: "Sprawiedliwość jest sprawdzianem prawdziwej demokracji. Dlatego nie wolno nam zapominać, że poszukiwanie prawdy jest jednocześnie warunkiem, aby mogła powstać prawdziwa, a nie pozorna demokracja: "Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm" (Jan Paweł II, Centesimus annus, 46)" (przemówienie Benedykta XVI do członków włoskich chrześcijańskich związków pracowniczych, Sala Klementyńska, 27.01.2006 r.).
Bitwa o rodzinę
Papież Benedykt XVI głosi naukę Kościoła o małżeństwie i moralności, która pozostaje w zgodzie z prawami natury. Jego przeciwnicy chcą dokładnie czegoś odwrotnego: aborcji, rozpadu rodziny i wprowadzenia związków homoseksualnych. Poprzez swoją nienawiść dają dowód na to, że Papież jest "znakiem sprzeciwu". "Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi, lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał" (Łk 10, 16). Ojciec Święty nie jest sam, ponieważ niezliczone rzesze na całym świecie podążają za nim i słuchają jego słów. Często jego głos jest cichy i w konfrontacji z potęgą nowoczesnych mediów nie może się przebić do opinii publicznej. Ale te słowa mają siłę łaski, modlitwy i prawdy: "Każda nadzieja na odnowę społeczeństwa, która nie jest oparta na zgodnych z Bożym planem małżeństwie i rodzinie, jest skazana na porażkę, ponieważ to rodzina jest tym miejscem, gdzie dana od Boga każdemu człowiekowi godność znajduje swoje pierwsze urzeczywistnienie i gdzie wiara w siebie, konieczna, aby w wieku dorosłym móc tworzyć dojrzałe relacje, najpierw jest odkrywana, a potem podsycana" (Słowo Benedykta XVI do Gilberta Rameza Chagoury´ego, nowego ambasadora Saint Lucia przy Stolicy Apostolskiej, 1.12.2005 r.). Benedykt XVI nie tylko przekazuje prawdę, ale przedstawia także program i wyznacza strategię społecznej odnowy w duchu chrześcijańskim. Czyniąc to, dobrze wie, że rodzina jest najczęściej atakowaną instytucją w naszych czasach. I idzie dalej: "Kościół ma prawo i obowiązek wskazywać na niebezpieczeństwa, które pojawiają się wtedy, gdy ignoruje się lub zaprzecza Boskiemu pochodzeniu i przeznaczeniu człowieka. Tysiącletnia tradycja chrześcijańska waszego kraju doprowadziła nas do chwili obecnej. Zasady utrwalone przez cywilizację zachodnią mają swój początek właśnie w światopoglądzie chrześcijańskim. Nie wolno nam zapominać, że zobowiązanie z tego wynikające nie jest wynikiem zwykłego konsensusu, ale Bożego objawienia" (Słowo Benedykta XVI do Sten Erik Malmborg Lilholt, nowego ambasadora Danii przy Stolicy Apostolskiej, 1.12.2005 r.)
"Sojusz przeciwko papieskiej wrogiej człowiekowi polityce płciowej i seksualnej", podobnie jak to miało miejsce w czasach kulturkampfu, zarzuca Benedyktowi XVI mieszanie się w wewnętrzne sprawy innych narodów. W swojej antypapieskiej rezolucji stwierdza: "Dążenie papieża, aby jego własne dogmaty zostały podniesione w innych krajach do rangi normy państwowej, budzą nasz sprzeciw. Wroga człowiekowi polityka płciowa i seksualna papieża nie może pozostać bez odpowiedzi".
Tym samym staje się jasne, że klimat dla chrześcijan jest coraz bardziej surowy, a walka w obronie chrześcijaństwa i jego wartości, chrześcijańskiego modelu życia i rodziny wymagać będzie od ludzi dobrej woli coraz większej ofiary. W tym starciu Ojciec Święty staje na czele, wskazując nam drogę. "Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: "Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować"" (J 15, 20). Tak jak Papież jest znakiem sprzeciwu, tak też i my musimy nim być. Jak jego nienawidzi świat, nienawidził będzie i nas. Tak jak wielu jest ludzi, którzy nie słuchają jego słów, tak też nas nie będą słuchali. Jednak nie musimy się niczego obawiać, ponieważ Chrystus zwyciężył świat.
tłum. Bogusław Rąpała
Za:
"Nasz Dziennik"