Pierwszy dzień marca będzie Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Ma ocalić od zapomnienia takich ludzi jak oficer Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, podpułkownik Łukasz Konrad Ciepliński.
Niewysoki, krępy, o szerokiej twarzy. Nie miał sylwetki wojskowego. „Był ujmujący”, wspomina podpułkownika Łukasza Konrada Cieplińskiego jego podkomendny Jerzy Woźniak, obecnie prezes Śląskiego Związku Żołnierzy AK we Wrocławiu. Przez lata należał do żołnierzy „wyklętych”, dziś są ulice nazwane jego imieniem, jest też patronem szkół i stowarzyszeń. Nadal jednak nikt nie pokusił się o napisanie pełnej naukowej biografii Cieplińskiego, choć był on przecież jednym z ważniejszych dowódców antykomunistycznego podziemia.
Pochodził z Wielkopolski, gdzie do tej pory mieszkają dzieci i wnuki jego sióstr i braci. Franciszek Ciepliński, ojciec Łukasza, miał w Kwilczu piekarnię i sklep kolonialny, w ten sposób zarabiał na liczną rodzinę, w domu było bowiem ośmioro dzieci. W Kwilczu pamięta się o Cieplińskim, podobnie jak o patriotyzmie całej rodziny. Ojciec angażował się w działalność społeczną na rzecz polskiej wspólnoty, między innymi był jednym z założycieli miejscowego Banku Ludowego i przez lata członkiem jego zarządu. Starsi bracia walczyli w powstaniu wielkopolskim.
Łukasz Ciepliński urodził się 26 listopada 1913 roku, do szkoły poszedł już w niepodległej Polsce. Pierwsze sześć klas ukończył w Kwilczu, siódmą – w pobliskim Międzychodzie. Potem, po rocznej przerwie w nauce, w 1929 roku dostał się do Korpusu Kadetów nr 3 w Rawiczu i tam w 1934 roku zdał egzamin dojrzałości. Jego droga życiowa – kariera zawodowego wojskowego – została przesądzona. Kolejnym jej szczeblem było wstąpienie do Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. Promocję otrzymał w 1936 roku i jako starosta swego rocznika w gronie innych świeżo promowanych podchorążych wziął udział w spotkaniu z prezydentem RP Ignacym Mościckim. W tym samym roku wstąpił do służby w 62 Pułku Piechoty, który był przewidywany do pierwszego rzutu mobilizacyjnego w razie ewentualnej wojny. Mobilizacja zaczęła się 24 sierpnia 1939 roku i trwała trzy dni.
VIRTUTI NAD BZURĄ
Pułk wziął udział w największym starciu kampanii wrześniowej – bitwie nad Bzurą. Łukasz Ciepliński wykazał się w niej zimną krwią i profesjonalizmem. Dowódca Cieplińskiego pułkownik Kazimierz Heilman-Rawicz wspominał: „Na placu boju pozostał tylko mój pułk i nacierał na wojska pancerne z dużym powodzeniem. W pewnym momencie wyszło duże przeciwuderzenie czołgów na skrzydło mego zgrupowania. W odwodzie mieliśmy tylko jedno działo przeciwpancerne, przy którym znajdował się Ciepliński. Podjechałem do niego galopem i nakazałem przesunięcie działa na właściwe stanowisko. Wtedy właśnie zginął celowniczy. Ciepliński zeskoczył z konia, odtrącił zabitego i sam zaczął strzelać. Początkowo pudłował, ale następnie zniszczył osiem czołgów, w tym dwa wozy dowódcze. Przeciwuderzenie szwabskie spełzło na niczym”.
Jeszcze na polu bitwy Ciepliński został odznaczony Virtuti Militari. Według relacji naocznych świadków, generał Tadeusz Kutrzeba odpiął odznaczenie ze swojej piersi i przekazał młodemu oficerowi.
W następnych dniach wojny Ciepliński dotarł razem z pułkiem do Warszawy, gdzie na Czerniakowie odpierał ataki na Wilanów. Szlak bojowy 62 Pułku Piechoty Wielkopolskiej zakończył się wraz z kapitulacją stolicy 28 września 1939 roku. Jak stwierdzają historycy, straty jednostki wyniosły około 700 zabitych oraz tysiąc rannych. Ciepliński i jego dowódca przeżyli i nie zamierzali składać broni.
Z WĘGIER DO POLSKI
Przedarli się na Węgry. Tam w bazie wojskowej Romek odbyli szkolenie, otrzymali rozkazy i zostali wyekspediowani z powrotem do kraju. Cel: konspiracja na rzecz wolnej Polski. Od początku mieli jednak pecha. Najpierw zatrzymano ich na granicy słowacko-węgierskiej, a gdy udało im się ją przekroczyć, zostali pod Baligrodem złapani i zdekonspirowani przez milicję ukraińską, która potem przekazała jeńców w ręce gestapo. Ciepliński zniszczył część dokumentów, które przy nich znaleziono. Tylko jemu udało się uciec Niemcom. Jego towarzysze trafili do hitlerowskich obozów (pułkownik Heilman-Rawicz znalazł się w Auschwitz, gdzie działał w obozowej konspiracji i został dowódcą innego wojennego bohatera, rotmistrza Witolda Pileckiego).
Ciepliński wykorzystał swoje dawne kontakty i włączył się do działań podziemnych. W Rzeszowie objął funkcję komendanta obwodu Związku Walki Zbrojnej. W randze kapitana w 1941 roku został komendantem Inspektoratu Rejonowego ZWZ-AK Rzeszów. „Wykazywał wiele roztropności, dobrego przygotowania, odwagi i rozwagi. Zorganizował cały inspektorat rzeszowski. Przetrwał na stanowisku inspektora, a później dowódcy pułku, aż do zakończenia wojny”, pisał w „Pamiętnikach z lat 1939–1956” ksiądz Józef Zator-Przytocki (pseudonim „Czeremosz”).
Działalność Cieplińskiego na Rzeszowszczyźnie, rejonie ważnym dla okupanta ze względu na linie komunikacyjne, zakłady lotnicze, fabrykę opon, barwnie przedstawia wydany przez IPN komiks adresowany do młodzieży. Pełno w nim konspiratorów, akcji, zamachów i wybuchów. Nic dziwnego: już sucha relacja o tym wygląda jak scenariusz filmowy. Ciepliński uchodził w Rzeszowie za spokojnego kupca wysiedlonego z Wielkopolski, pracował u ogrodnika. Pod jego dowództwem między innymi dokonano zamachu na gestapowców: Friedricha Pottebauma – szefa referatu do spraw walki z polskim podziemiem, i jego tłumacza Hansa Flaschkego, uruchomiono także tajną fabrykę broni. Zdobyto niemal kompletną rakietę V-2, zabezpieczono jej najważniejsze części, po czym wysłano wraz z raportem i rysunkami do Londynu. Transport odbył się nocą 26 lipca 1944 roku, tydzień przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Rzeszowa.
Ujawnienie się i rozmowy z Rosjanami prowadzone przez komendanta rzeszowskiego podokręgu AK Kazimierza Putka („Zwornego”) nie dały rezultatów. Rozpoczęły się aresztowania akowców. W październiku 1944 roku grupa pod dowództwem Cieplińskiego podjęła próbę, niestety nieudaną, odbicia z więzienia w zamku w Rzeszowie kilkuset żołnierzy AK przetrzymywanych i przesłuchiwanych przez NKWD.
„W 1944 roku, kiedy teren działania Cieplińskiego w większej części był już zajęty przez wojska radzieckie i polskie, starano się stworzyć dywizję AK-owską przy armii Żymierskiego. Ciepliński na te koncepcje nie poszedł. Był żołnierzem karnym. Składał przysięgę Rządowi Polskiemu w Londynie. Oświadczył, że będzie organizował wojsko współdziałające z armią radziecką, jeśli otrzyma taki rozkaz z Londynu. Po wojnie wszedł znowu do konspiracji”, wspominał ksiądz Zator-Przytocki.
1 marca 1945 roku Ciepliński przekazał kierowanie inspektoratem swojemu zastępcy Adamowi Lazarowiczowi. 5 sierpnia 1945 roku w Rzeszowie, w parafii Świętego Józefa na Staromieściu, wziął ślub z Jadwigą Sicińską. W 1947 roku urodził się ich jedyny syn Andrzej.
Łukasz Ciepliński nie zaprzestał działalności konspiracyjnej. Po utworzeniu WiN we wrześniu 1945 roku został prezesem Wydziału Kraków. Był między innymi prezesem zarządu Obszaru Południowego WiN (od grudnia 1945 do końca 1946 roku). Podtrzymywał kontakty z Kościołem, na przykład dostarczał informacje dla prymasa Augusta Hlonda i arcybiskupa Adama Sapiehy. Jesienią w Warszawie Ciepliński spotkał się z prymasem. W styczniu 1947 roku – po aresztowaniach trzech zarządów głównych WiN – został prezesem kolejnego, czwartego.
[...]
Pełny tekst:
"Polska Zbrojna"