Jedną z największych plag, które w coraz większym stopniu pustoszą nasze rodziny, stają się związki niesakramentalne, rozpady małżeństw i rozwody. Jeśli nawet ktoś z nas nie dostrzega tego problemu, bo dzięki Bogu ani on sam, ani nikt z jego najbliższych nie został porzucony przez współmałżonka lub sam nie rozbił małżeństwa, to z pewnością znamy wiele takich przypadków z bliższego czy dalszego otoczenia. Patrząc na nasze społeczeństwo, które ciągle jeszcze w olbrzymiej większości przyznaje się do Kościoła katolickiego, trudno doprawdy zrozumieć, jak chodzący co niedziela do kościoła ludzie, przystępujący tak tłumnie do sakramentów spowiedzi i Komunii świętej w okresie świąt, mogą zgadzać się, aby ich najbliżsi – dzieci czy rodzeństwo, żyli w związkach cudzołożnych lub rozbijali własne małżeństwa? Czy nam, katolikom wolno akceptować rozwody?