Fatima
 
Cud Słońca i świadek, który nie uwierzył

Arturo dos Santos, administrator miasteczka Ourem niedaleko Fatimy, który był świadkiem cudownych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas objawień Matki Bożej, mimo tego co widział, odrzucił łaskę Bożą.


Nie tylko prowadził batalię „na śmierć i życie" przeciwko dzieciom (Hiacyncie, Franciszkowi i Łucji) grożąc im spaleniem żywcem w kotle wrzącego oleju; wypowiedział też wojnę rzeszom ludzi, wysyłając im naprzeciw żołnierzy uzbrojonych w szable i bagnety. Lecz w rzeczywistości, w każdej godzinie, każdego dnia prowadził nieustającą walkę z tajemniczą
„Panią" z fatimskiego wzgórza.

To prowadzi nas do ważnej kwestii: Skoro Bóg chciał odmienić Rosję - można by zapytać - czemu nie uczynił Cudu Słońca nad Moskwą? Osoba Artura dos Santos pomaga nam znaleźć odpowiedź. Otóż cuda same z siebie nie nawracają ludzi.

Jeśli ani ogromny wszechświat, ani maleńki atom nie przekonuje kogoś o istnieniu Boga, jakże mógłby on uznać Jego udział w innych zjawiskach, które - choćby najwspanialsze i najbardziej niezwykłe - nie mogą równać się wszystkim tym cudom, jakie oglądamy na co dzień?

Ponadto ujrzeć cud, a zrozumieć, co się widzi, to dwie zupełnie różne rzeczy.(.) Emocje ludzi zebranych na wzgórzu w Fatimie owego dnia (kiedy nastąpił Cud Słońca) dosłownie sięgnęły zenitu. Przerażenie wdarło się do serc większości z nich. Sądzili, że nadchodzi koniec świata. I nagle strach minął, a ludzi ogarnęło ogromne uczucie ulgi i radości, że odsunięto od nich widmo zagłady. Co więcej, gdy ustał taniec słońca, nastąpiło kolejne nadprzyrodzone zjawisko. Cały szczyt wzgórza, jeszcze przed chwilą tonący w morzu błota i wody, nagle został osuszony. A ludzie mogli to poczuć namacalnie.(.)

Dowódca pułku żołnierzy przebywających w tym dniu na wzgórzu z rozkazami, aby zapobiec gromadzeniu się tłumu, natychmiast się nawrócił, podobnie jak setki innych niewierzących, czego dowodem jest ich świadectwo.

Jednak Arturo dos Santos, administrator Ourem, który widział więcej dowodów niż ktokolwiek inny, odwrócił się twierdząc nieugięcie, że Boga nie ma, a czerwona gwiazda będzie walczyć na całym świecie przeciw Pani Gwiazdy Światła. Samotna śmierć tego biednego człowieka w 1955 r., nawet wtedy odmawiającego sakramentów, daje nam dużo do myślenia na temat ludzkości w erze atomu i komunizmu.*

Fragmenty książki Johna M. Hafferta,
Świadkowie Cudu Słońca
wybrał i opracował Sławomir Skiba

 

* John M. Haffert, Świadkowie Cudu Słońca, Kraków 2007, s. 49, 52-53.