Środowiska – Zwyczaje – Cywilizacje
 
Plac targowy

Oto pełna barw i dynamiki scenka rodzajowa z codziennego życia w sercu XIX-wiecznego Paryża. Harmider i mrówcza krzątanina osób. Jednak w całym zamieszaniu bez trudu można dostrzec harmonijne relacje międzyludzkie osób różnych klas. Pracowity lud i mieszczaństwo, które są dalekie od zgorzknienia i zżerającej wzajemnej zazdrości. W głębi uliczny gwar przechodniów, dorożki i omnibusy przejeżdżają pośród pieszych tuż przed fasadą kościoła pw. św. Eustachego. Oto jak wyglądały niegdyś miejskie place targowe. Mimo licznych i różnych spraw obecnych na placu ludzi, widać w tym wszystkim jakąś wzajemną wymianę usług. Jest tu i czas na zakupy, i czas na życzliwą rozmowę. Choć niemal wszystko wzbudza tu naszą sympatię, wiemy jednak, że nie jest to jakaś sielanka, lecz trud codziennego życia, w którym każdy dźwiga swój krzyż.

Jakże odmienny jest ten obraz od zgiełku współczesnego miasta. Weźmy choćby ubiór zatrzymanych pędzlem malarza ludzi i porównajmy z modą naszych ulic. Spójrzmy na kobietę w długiej spódnicy z fartuchem i w różowej bluzce. Jaką korzyść mogłaby przynieść jej duszy dzisiejsza wulgarność i bezwstydna moda? Ludzie na obrazie nie mają ani kalkulatorów, ani kas fiskalnych, za to rozmawiają między sobą, a jeśli nawet zdarzy się jakaś pomyłka, to nie z powodu złej woli i chciwości. Zysk pozostaje na drugim planie, ponieważ ważniejsze są międzyludzkie relacje.

A teraz przenieśmy się do współczesnego hipermarketu. Wszyscy biegają między półkami. Nerwowo szukają kogoś, kto mógłby im pomóc. Kręcą się między bogactwem towarów i masą promocji. Po paru godzinach zmierzają do kasy i niecierpliwie czekają na swoją kolej. Tu czeka bezduszna maszyna, za pomocą której zmęczona kasjerka szybko sumuje zakupy. Czasem coś powie, ale krótko, zdawkowo. Trzeba szybko pakować zakupy, bo następny klient w kolejce jest już podliczany.

Oprac. Leonard Przybysz i Sławomir Skiba