Listy od Przyjaciół
 
Dziękuję za Wasze listy, „Przymierze z Maryją”, za pamięć, modlitwy i wielką troskę

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowna Redakcjo!

Dziękuję za Wasze listy, „Przymierze z Maryją”, za pamięć, modlitwy i wielką troskę. Nikt tak o mnie nie pamięta, nikt nie pisze. W dzisiejszych czasach o prawdziwych przyjaciół jest trudno. Każdy zamyka się we własnym domu, nikogo i niczego nie potrzebuje. Mam na imię Maria, liczę lat 44, wykonywałam zawód pielęgniarki. Obecnie jestem na rencie z powodu przewlekłej choroby nerek, która prowadzi do niewydolności. Parametry nerkowe stale się pogarszają, dializy są nieuniknione. Mam męża i dwoje dzieci – 13-letniego syna i 10-letnią córkę. W ubiegłym roku miałam dwie operacje. Usłyszałam diagnozę: „Ma pani stan przednowotworowy, musimy operować”. Zmiany chorobowe zostały wycięte, przerzutów nie ma. Uciekłam śmierci, ona zawsze koło mnie krąży. Noszę Szkaplerz Maryi, codziennie odmawiam część Różańca, zawsze mam nadzieję, że ktoś o mnie pamięta. A jeśliby nawet nikogo nie było, to jest Pan Bóg. Wiele razy, kiedy leżałam w łóżku chora, mąż mówił mi, że „przyszedł do mnie list z Nieba” – to o Waszej korespondencji. Zawsze wtedy czułam ­radość.

Pozdrawiam w Jezusie i Maryi
Maria