W nocy z 26 na 27 grudnia w mieście Kandhanal w stanie Orissa (wschodnie Indie) fundamentaliści hinduscy zaatakowali dom misjonarzy miłości - męskiej gałęzi zgromadzenia zakonnego, założonego przez Matkę Teresę z Kalkuty, a także klasztor sióstr św. Józefa z Annecy.
Jak informuje KAI, napaści na dom misjonarzy dokonano w środku nocy, mimo obowiązującej w tym rejonie godziny policyjnej. Siostry i kapłan, pracujący na terenie misji, uciekli i schronili się w pobliskim lesie.
Od wieczoru wigilijnego w stanie Orissa trwały rozruchy antychrześcijańskie, zainicjowane przez organizację fundamentalistów hinduskich - Vishva Hindu Parishad (VHP), znaną ze stosowania przemocy wobec wyznawców innych religii niż hinduizm, zwłaszcza wobec chrześcijan. W ich trakcie w całym stanie zniszczono kościoły, klasztory, domy i sklepy prowadzone przez chrześcijan. Według działającej w Orissie Globalnej Rady Kościołów Indyjskich (GCIC), "spalono 300 domów chrześcijan a 3 osoby zginęły w wyniku pożaru w mieście Barakamal".
Akty przemocy, których dopuszczali się aktywiści VHP w czasie świąt, miały na celu zapobieżenie nawróceniom na chrześcijaństwo.
Od 24 grudnia do końca świąt bojówki VHP zaatakowały w tym stanie co najmniej 20 instytucji chrześcijańskich. Zniszczono m.in. 18 kościołów i kaplic, 4 klasztory, 8 schronisk-hosteli i 15 sklepów prowadzonych przez chrześcijan.
Najnowsze akty przemocy w stanie Orissa są "wstydliwą skazą na honorze demokratycznych i świeckich Indii" - napisał w wydanym w związku z tymi wydarzeniami oświadczeniu biskup diecezji Balasore, Thomas Thiruthalil. Jest on przewodniczącym Regionalnej Rady Biskupów w tym stanie. W oświadczeniu, przekazanym agencji AsiaNews, podkreślił on, że fundamentaliści "chcą zagrozić i sterroryzować chrześcijan", którzy są w Orissie mniejszością tworzoną przez ludzi ubogich i zmarginalizowanych.
Zwrócił uwagę, że temat ten od dawna jest palący. Już w 1967 uchwalono w tym stanie tzw. Akt o Wolności Religijnej, przez który miejscowy rząd wydał całą serię przepisów antykonwersyjnych. W efekcie dokument, który teoretycznie miał chronić osoby przed nawracaniem siłą, stał się w rzeczywistości mechanizmem hamującym wolność religijną i przekonań. "Mogą nim łatwo manipulować fundamentaliści hinduscy, czyniąc z niego środek "prawny" do dokonywania aktów przemocy wobec mniejszości religijnych, oskarżając je kłamliwie o najgorsze rzeczy" - podkreślił bp Thiruthalil.
Hierarcha wyraził ubolewanie, że misjonarze chrześcijańscy i ich wielkoduszna służba są przedmiotem przemocy ze strony ludzi, którym służą. "Kościół w Indiach ze swą posługą w dziedzinie oświaty i służby zdrowia jest otwarty na ludzi wszystkich kast i religii" - zaznaczył biskup. Dodał, że z pomocy społecznej, świadczonej przez Kościół, korzystają też liczni członkowie większości hinduskiej, a jednak nadal bez żadnego powodu atakują struktury kościelne i pracujących w nich chrześcijan.
Tymczasem dzisiejsza prasa indyjska informuje, że wczoraj wieczorem w wiosce chrześcijańskiej Brahmanigaon spłonęło kilka domów. Policja otworzyła ogień do tłumu napastników. W wyniku starć śmierć poniosły co najmniej cztery osoby, zaś trzech policjantów zostało rannych. Władze stanowe postanowiły wszcząć śledztwo w sprawie przyczyn rozruchów.
Źródło: KAI