Listy od Przyjaciół
 
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się z Wami moim doświadczeniem opieki Jezusa i Maryi, którą odczuwam na każdym kroku. Całe moje skromne życie to wielki cud Boży. Nawet dzień urodzin jest dniem narodzin Maryi. W domu było nas siedmioro dzieci i dziękuję Bogu za biedne, ale wspaniałe dzieciństwo, gdzie była wiara i miłość. Wyszłam za mąż mając 18 lat i tu zaczęło się moje piekło. Byłam bita i poniżana przez męża. Modliłam się żarliwie, odmawiałam Różaniec idąc do kościoła 7 kilometrów. Mimo ciężkiej pracy, starałam się nie opuszczać niedzielnej Mszy św. Także dzieci zawsze prowadziłam do kościoła. Mąż nadużywał alkoholu, a do tego znieważał mnie i maltretował. Byłam kłębkiem nerwów, miałam już pięcioro dzieci. Druga córka przygotowywała się do Komunii św. Zaczęła nas odwiedzać milicja, bo mąż mi groził śmiercią. Ja ciągle się modliłam, prosząc o siłę i pomoc w tej strasznej sytuacji. Wkrótce milicja założyła mężowi sprawę o znęcanie się nad rodziną i został skazany. Ja w tym czasie spodziewałam się kolejnego dziecka. (…) Na wniosek milicji, mężowi odebrano prawa rodzicielskie. Mnie w tym czasie lekarz skierował na zabieg usunięcia ciąży, gdyż stwierdził, że przy moim stanie zdrowia nie przeżyję. Miałam wybrać: ja albo dziecko. Zdecydowałam, że jednak urodzę i szczęśliwie na świecie pojawiła się córeczka. Zostaliśmy sami, dzieci zaczęły się dobrze uczyć. Wszyscy gorąco się modliliśmy. Bardzo ciężko pracowałam, nie mając szacunku w środowisku, gdyż mąż zepsuł mi opinię. Gdy wyszedł z więzienia, już do nas nie wrócił. Dziś cieszę się, że udało mi się wychować i wykształcić dzieci, które nie utraciły wiary w Boga. Mieszkam z tą córką, którą miałam zabić. Życie toczy się dalej, a ja wiem, że „bez Boga ani do proga”. (…) Proszę Was o modlitwę za mnie. Z Bogiem!


Wierna Czytelniczka  

1 / 1 / 1 /