Problemy
 
Rozdział Kościoła od państwa?
Adam Kowalik

W ostatnich miesiącach mnożą się ataki skrajnie lewicowych środowisk na Kościół katolicki i kapłanów. Przy tej okazji znów pojawiły się żądania rozdziału Kościoła od państwa. Jest to „stara śpiewka”, mająca na celu przygotowanie opinii publicznej do działań obliczonych na wyparcie religii z życia publicznego i zamknięcie jej w przysłowiowej kruchcie.

 

 

Podejmując ten temat, na wstępie należy stanowczo podkreślić, że rozdział Kościoła od państwa w naszym kraju istnieje i jest zagwarantowany konstytucją, a także konkordatem. Co więcej, konieczność jego utrzymania stanowi postulat katolickiej nauki społecznej.

Prawne zagwarantowanie niezależności obu instytucji zabezpiecza bowiem wolność Kościoła, który boleśnie odczuł w przeszłości prześladowania ze strony rewolucji francuskiej, bolszewickiej, nazistowskiej, a wcześniej także zakusy niektórych władców, także katolickich, na wtrącanie się w jego sprawy. Przykład może stanowić choćby zabójstwo świętego biskupa Stanisława przez króla Bolesława Śmiałego czy ingerencja władców francuskich w działalność i naukę Kościoła – tzw. gallikanizm.

 

Uwaga – walka z Kościołem!

 

Niestety, analiza haseł wznoszonych przez skrajnie lewicowych działaczy i polityków daje podstawy do twierdzenia, iż celem postulowanego przez nich rozdziału wcale nie jest zgodne współżycie obu instytucji „na odległość”, lecz zaprzężenie machiny państwowej w rydwan szatana. Nie, to wcale nie przesada! Pod płaszczykiem rzekomej obrony „praw człowieka” współczesna lewica usiłuje narzucić katolickiemu narodowi, jakim ciągle jeszcze pozostają Polacy, przepisy, które łamią prawa naturalne. Żadne państwo nie może przyzwalać na zabijanie dzieci poczętych czy starych i chorych obywateli. Nie może także tolerować promocji zjawisk osłabiających moralnie społeczeństwo: pornografii, rozwodów, promocji homoseksualizmu itd.

O ile Kościół ma obowiązek prowadzenia ludzkości ku Zbawieniu, to zadaniem państwa jest z kolei tworzenie warunków sprzyjających tej misji, czyli strzeżenie pokoju, zapewnienie przyzwoitego poziomu życia, promowanie odpowiedniego systemu wartości itp.

 

Zasada pomocniczości

 

Odpowiedzialność współczesnego państwa jest przy tym większa, niż to było w przeszłości. Obecnie bowiem jego kompetencje obejmują o wiele szerszy obszar życia społecznego niż przed laty. Urzędnicy państwowi zarządzają m.in. służbą zdrowia, szkolnictwem, telewizją publiczną… Nic więc dziwnego, że środowiska antykościelne próbują wykorzystać tę zależność do narzucania obywatelom wrogich Kościołowi światopoglądów, niemoralnych zachowań, a więc po prostu do podważania wiary.

 

Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Ulubiony cel ataków środowisk wrogich Kościołowi stanowią lekcje religii. Padają zarzuty, że za państwowe pieniądze opłacani są katecheci, którzy w dodatku korzystają z publicznych sal lekcyjnych. Zapomina się przy tym, że jedną z podstaw nowoczesnego państwa prawa jest zasada pomocniczości. Państwo powołane jest do realizowania zadań, których obywatel nie jest w stanie wykonać sam, bowiem przerasta to jego możliwości. Powinno jednak wspierać, a nie wyręczać czy też – nie daj Boże – zastępować!

 

Religia w szkole

 

Szkoła publiczna istnieje, bo trudno wyobrazić sobie, żeby wszystkich rodziców było stać na opłacenie dzieciom edukacji we własnym zakresie. Rodzice mają jednak naturalne prawo do wyboru profilu szkoły i treści, które dzieci powinny poznać. Nie są zresztą tylko petentami, ale w większości przypadków fundatorami placówek oświatowych, płacą bowiem podatki. Mają więc prawo do tego, by szkoła zapewniła ich dzieciom kompletne wykształcenie. Skoro przytłaczającą większość obywateli stanowią katolicy i dla nich wykształcenie religijne jest najważniejsze, szkoła, zgodnie ze swoją misją, jest zobowiązana dostarczyć wiedzy w tym zakresie. Dlaczego dziecko i jego rodzice czy opiekunowie mają tracić cenny czas na dochodzenie czy dojeżdżanie, czasem wiele kilometrów do salki katechetycznej, skoro katecheta może przekazywać wiedzę na terenie placówki do tego przeznaczonej?

 

Prawo do życia

 

Dużo ważniejsze są jednak kwestie moralne. Władza świecka, podobnie jak duchowna, pochodzi od Boga. Powinna zatem stać na straży prawa do życia, nienaruszalności osobistej, wolności sumienia itp. Jeżeli więc ktoś godzi w nie, wprowadzając regulacje sprzeczne z prawem naturalnym, biskupi i świeccy nie mogą milczeć. Zwłaszcza gdy podważane jest fundamentalne prawo do życia. Aborcja czy eutanazja nie jest bowiem złamaniem przepisu kościelnego, ale zlekceważeniem podstawowego prawa człowieka – do życia, a więc przestępstwem o takim samym ciężarze gatunkowym co morderstwo popełnione na osobie urodzonej i zdrowej.

 

Kościół ostoją zdrowego rozsądku

 

Mimo słabości ludzkiego czynnika, Kościół niezmiennie pozostaje ostoją zdrowego rozsądku. Najlepszym tego przykładem jest sprawa forsowania praw homoseksualistów do zawierania małżeństw. Czy można wyobrazić sobie coś tak absurdalnego, niezgodnego ze zdrowym rozsądkiem, jak życie seksualne tzw. gejów i lesbijek? Chyba nie. A jednak takie zachowania stają się częścią programów szkolnych.

Dbajmy więc o wolność Kościoła i wolność człowieka od zakusów lewackich wrogów. Niech nauczanie Chrystusa nadal funkcjonuje w przestrzeni publicznej. Na jednym ze swych rysunków hiszpański malarz i grafik, Franciszek Goya napisał: Gdy rozum śpi, budzą się demony. Rozum ludzki to tylko marny odblask Boga Przedwiecznego. On jest Prawdą i Jej się trzymajmy!

 

Adam Kowalik