Kiedy mnie ktoś pyta, która ze stacji Drogi Krzyżowej przemawia do mnie najmocniej, bez wahania odpowiadam, że szósta. Nie znaczy to bynajmniej, iż pozostałe traktuję z mniejszą czcią – skądże znowu! – przecież każda z nich ukazuje jakiś moment zbawczej Męki mojego Odkupiciela. Chodzi o to, że szósta stacja budzi we mnie coś jeszcze…
Co tu dużo mówić, zazdroszczę Weronice. Refleksu jej zazdroszczę. Tego, że znalazłszy się na właściwym miejscu we właściwym czasie, w stu procentach wykorzystała daną jej szansę.
Ileż to razy stając w obliczu oczywistej możliwości uczynienia jakiegoś dobra (a założę się, że wcale nie jestem w tym odosobniony), waham się, coś mnie powstrzymuje – gnuśność, małostkowość, bierność, jakaś głupia racjonalizacja – i po chwili jest już za późno. Minął właściwy moment. Okazja zmarnowana…
Weronika nie miała czasu na deliberacje. Gdy wyszedłszy z domu, zaciekawiona dobiegającą z ulicy wrzawą, ujrzała rozgrywający się dramat, natychmiast dotarło do niej, że liczą się sekundy, a wybór jest zerojedynkowy: działać albo odejść.
Zalękniona dziewczyna (bo nie potrafię jej widzieć inaczej niż oczyma Mela Gibsona), wiedziona świętym przekonaniem, że za krótką chwilę ta sposobność raz na zawsze odejdzie w niebyt, wybrała działanie. Nie analizowała oglądanej sceny, nie wnikała, kim jest ów okrutnie traktowany człowiek (wszak skazaniec, więc pewnie złoczyńca, więzień stanu, może zdrajca narodu?), tylko na widok sponiewieranego bliźniego zareagowała niemal instynktownie – aktem miłosierdzia. I z jednej strony, nie zrobiła niczego nadzwyczajnego – otarła jedynie chustą skrwawioną twarz; z drugiej jednak – ofiarowała wszystko, co w owej chwili miała i mogła. Po prostu – używając słów, które wypowie jej rówieśnica (Danuta Siedzikówna „Inka”) dwadzieścia wieków później – zachowała się, jak trzeba.
Jerzy Wolak
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy