Diabeł działa jak cola. Najpierw musująca obietnicą pokusa, potem doraźna (a wyraźna) przyjemność czerpana z procesu konsumpcji, później niedosyt i… pragnienie. A zatem powrót do konsumpcji, po czym znowu niedosyt, znowu pragnienie – i tak w koło. Błędne koło. Bo czy ktokolwiek i kiedykolwiek zdołał ugasić pragnienie colą? Przecież im więcej się jej pije, tym bardziej chce się pić (i to przede wszystkim właśnie jej samej).
Szatan działa w identyczny sposób. Grzech kusi połyskliwym mirażem tryskającym kolorowymi bąbelkami, potem następuje spełnienie – niezaprzeczalnie przyjemne dla zmysłów, ale pozorne, bo przecież grzech nie przynosi zaspokojenia tylko jeszcze mocniejsze pragnienie, które trzeba chwilowo ugasić jeszcze mocniejszym doznaniem. I tak w kółko.
Kto więc twierdzi, że jego właśnie grzech „kręci” i w grzechu znajduje on spełnienie własnego człowieczeństwa, ten sam siebie srodze oszukuje. Bo nie w szampanie się kąpie, tylko w rynsztoku. Ale – jak to nader trafnie zauważył arcybiskup Fulton J. Sheen – ludzie żyjący w brudzie rzadko sobie uświadamiają, jak brudny jest brud. Ludzie żyjący w grzechu zasadniczo nie rozumieją, jak ohydny jest grzech. Ma on bowiem tę straszliwą właściwość, że im bardziej go doświadczamy, tym mniej o nim wiemy. Utożsamiamy się z nim tak ściśle, że nie dostrzegamy głębokości naszego poniżenia ani wysokości, z jakiej upadliśmy.
Wykaraskać się zaś z takiej sytuacji jest niezwykle trudno, bo nemo iudex in causa sua: nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Żeby samego siebie w pełni zobaczyć, trzeba wyjść z siebie i stanąć obok. Świątobliwy amerykański arcybiskup znajduje stosowne porównanie: Nie wiemy, że śpimy, dopóki się nie obudzimy. Podobnie nie pojmujemy ohydy grzechu, dopóki się z niego nie wyrwiemy.
Panie, naucz nas dostrzegać brud grzechu, zwłaszcza gdy jawi się nam on jako puchar pienistego nektaru.
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy