Słowo kapłana
 
Cierpienie udziałem w Krzyżu Chrystusowym

Drodzy Bracia i Siostry w Panu Jezusie!

Łatwo jest kochać Pana Boga, wierzyć w Niego z przekonaniem, kiedy wszystko w życiu układa się po naszej myśli. Jednak wcześniej czy później musimy zmierzyć się z cierpieniem. Dla wielu ludzi poważne, bolesne wydarzenie w życiu jest tak trudnym doświadczeniem, że mają za złe Panu Bogu, iż zesłał na nich tak ciężkie cierpienie. Szczególnie trudne przeżycia mogą ludzi słabych w wierze zachwiać do tego stopnia, że całkowicie odchodzą od Pana Boga a nawet negują Jego istnienie. Czy zatem cierpienie w tym życiu jest potrzebne? Jak to się dzieje, że wielkie cierpienia dotykają nierzadko ludzi dobrych i pobożnych?

Co mówi na ten temat nauka Kościoła? Katechizm św. Piusa X odpowiada w ten sposób: Doświadczenia zsyłane przez Boga pomagają nam w pokucie za grzechy, w praktykowaniu cnoty, a przede wszystkim w naśladowaniu naszego Mistrza, Jezusa Chrystusa, który słusznie wymaga, abyśmy byli podobni do Niego w cierpieniu, skoro chcemy mieć udział w Jego chwale. Spróbujmy się przez chwilę zastanowić nad tą nauką.

Pan Jezus w czasie Swojej publicznej działalności wiele razy powtarzał: „Pokutujcie i wierzcie w Ewangelię”. Pokuta jest konieczna, jeżeli chcemy otrzymać życie wieczne. Jeżeli nie będziemy pokutować w tym życiu, czeka nas pokuta po śmierci. Święci powtarzali nieraz, że jedna godzina pokuty w czyśćcu jest o wiele trudniejsza do odbycia niż sto lat ciężkiej pokuty na ziemi. Dlatego Bóg w Swoim miłosierdziu dopuszcza dla nas cierpienie na ziemi, by nam zaoszczędzić o wiele cięższej pokuty po śmierci. Musimy jasno powiedzieć, że nie ma człowieka, który nie potrzebowałby pokuty, bo nawet lekki grzech jest zniewagą Bożego Majestatu, wymagającą szczerego zadośćuczynienia.

Dalej Katechizm uczy, że cierpienia pomagają w praktykowaniu cnoty. Trzeba by przejść po szpitalach, przychodniach lekarskich, by spotkać ludzi, którzy właśnie dzięki chorobie i cierpieniu po raz pierwszy zastanowili się nad sensem swojego istnienia. Zaczęli myśleć, po co żyją na tym świecie, jaka będzie ich śmierć, a potem wieczność... Cierpienie postawiło ich przed faktem, że nie zawsze jest się zdrowym, młodym i pięknym. Ta prawda o życiu zmusiła ich do refleksji i praktykowania cnót, takich jak cierpliwość, zaufanie, oddanie się Bożemu Miłosierdziu.

Wreszcie jest cierpienie udziałem w Chrystusowym Krzyżu. W żywotach wielu świętych czytamy, że sami poszukiwali cierpienia, by upodobnić się do Umiłowanego Zbawiciela. Szczególnie rozważanie Męki Pańskiej budzi w duszach zrozumienie dla wartości ofiary, Krzyża i chęć naśladowania Pana Jezusa, który dla nas tyle wycierpiał. Św. Paweł zapatrzony w tę Mękę wołał: Dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol. 1,24). Czasem bywa, że Pan Bóg zwraca się z propozycją do ludzi dobrych, niewinnych, zsyłając im cierpienie i niejako prosząc, czy nie zechcą dźwigać Krzyża razem z Panem Jezusem dla dobra wszystkich członków Kościoła. Szczególnie miłe jest Zbawicielowi, kiedy człowiek cierpi wielkodusznie i dobrowolnie, ofiarując swoje cierpienia za grzeszników, o uproszenie nawrócenia, pokoju, itd.
Na pewno słyszeliśmy o błogosławionych Franciszku i Hiacyncie, którym Matka Boża objawiła się w Fatimie, prosząc, by zechcieli modlić się i ofiarować swoje cierpienia za grzeszników. Matka Najświętsza prosiła o tę modlitwę i ofiarę, bo są ludzie, którzy z całą pewnością pójdą na wieczne męki z własnej winy, jeżeli nie znajdzie się ktoś, kto im wyprosi nawrócenie. Widzimy zatem, że dla człowieka wierzącego cierpienie nigdy nie może być bezsensowne. Wypełnia ono braki naszej modlitwy, przez nie błagamy o miłosierdzie Boże dla świata i dla siebie. Ale nade wszystko przez cierpienie upodabniamy się do Chrystusa Zbawiciela, który przyszedł na świat, by przez Krzyż ratować nas, grzeszników.

Kiedy nawiedza nas cierpienie, które zdaje się przekraczać nasze możliwości, zawsze wolno nam prosić Boga, by nas od niego uwolnił. Trzeba to jednak czynić podobnie jak Pan Jezus w Ogrójcu, prosząc, by przede wszystkim spełniła się wola naszego Ojca w Niebie. Dlatego módlmy się często o wytrwałość i męstwo w cierpieniu. Starajmy się jak najbardziej świadomie prosić: „bądź wola Twoja”, kiedy odmawiamy modlitwę Pańską i pamiętajmy, że choć nieraz Krzyż przygniata nas do ziemi, to jednak bez niego nie wejdziemy do Nieba. Niech Matka Boża Bolesna uczy nas zrozumienia tajemnicy Krzyża. Amen.

Ks. Adam Martyna