Temat numeru
 
Upadnij na kolana...

Upadnij na kolana ludu czcią przejęty. Uwielbiaj swego Pana: Święty, Święty, Święty! Zabrzmijcie z nami Nieba, Bóg nasz niepojęty w postaci przyszedł chleba: Święty, Święty, Święty! – te słowa tradycyjnej polskiej pieśni chyba najlepiej wskazują, jakiej postawy wobec Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa uczy nas od wieków Święty Kościół Katolicki. W okresie, kiedy z racji uroczystości Bożego Ciała katolicki świat rozważa tę niepojętą Tajemnicę naszej wiary, w której adorujemy Boga samego ukrytego pod eucharystycznymi postaciami Chleba i Wina, warto abyśmy zadali sobie pytania: jaka jest nasza cześć dla Najświętszych Postaci Ciała i Krwi Pana Jezusa? Czy zdajemy sobie sprawę, że w Eucharystii sam Pan Bóg przychodzi do nas? Jaka powinna być nasza postawa podczas Komunii świętej i w czasie adoracji?


Pamiętam z dzieciństwa, że w kościele, w którym służyłem do Mszy świętej, zawsze w czasie śpiewania lub recytowania „Baranku Boży”jednemu z nas przypadała funkcja nakrywania białymi płótnami balustrad, przy których później klękali ludzie, aby przyjąć Komunię świętą. Dzisiaj w tym samym kościele, choć balustrady jeszcze stoją, po tych nakryciach nie ma już śladu. Więcej nawet, same balustrady nie spełniają już swej roli, bo Komunia święta udzielana jest przez stojących w prezbiterium kapłanów osobom, które podchodzą gęsiego i przyjmują Pana Jezusa w postawie stojącej. Nieliczni tylko, pragnąc wyrazić szczególniejszą cześć dla Najświętszego Sakramentu, przed Jego przyjęciem przyklękają. Samotni zaś pojedynczy, których sumienia nie mogą pozwolić, aby ich kolana były sztywne w tak ważnej chwili, „desperacko” klękają w momencie przyjmowania Pana Jezusa, czemu często towarzyszą poirytowane westchnienia tych, którzy odbierają ten gest być może jako przejaw dewocji lub co najmniej nadgorliwości powodującej niepotrzebne zamieszanie. Tak jakby cześć jaką winniśmy okazać samemu Bogu, który przychodzi do nas w tym momencie, nie była ważniejsza od jakichkolwiek względów praktycznych. Oczywiście, nie chodzi tu o ludzi chorych lub starszych, dla których klękanie jest problemem i nie można od nich tego wymagać.

A kiedy już przyzwyczaimy się do tej stojącej postawy przed naszym Panem i Bogiem, przestaje też nas dziwić, że ten i ów przechodząc przed Najświętszym Sakramentem nawet nie przyklęka. Czy przychodząc w gości do czyjegoś domu te osoby, które z taką beztroską nie okazują najmniejszego szacunku dla Eucharystii, ignorowałyby do tego stopnia swego gospodarza, że nie powiedziałyby mu nawet „dzień dobry” lub w inny sposób nie przywitałyby się z nim, okazując tym samym swój szacunek? Co dopiero, kiedy przychodzi się przed majestat samego Boga, który nas stworzył, od którego zależy nasze życie i wieczność cała…

W obliczu tego osłabienia czci dla Najświętszego Sakramentu, dzisiaj nie dziwi już nawet, że nikt nie zwraca uwagi na idącego ulicą księdza, który z Panem Jezusem zmierza do chorych. Dawniej zwyczajną praktyką było przyklęknięcie na taki widok, dzisiaj niemal wszyscy udają, że nic nie widzą. Niepostrzeżenie wraz z odejściem tych oczywistych kiedyś gestów i postaw, umniejsza się cześć a stopniowo i sama wiara w to, że pod eucharystycznymi postaciami i w każdej najmniejszej cząstce konsekrowanego Chleba i Wina obecny jest sam Pan Jezus z Najświętszym Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem, nie na sposób symboliczny, ale substancjalny, czyli w pełni realny i prawdziwy. Tymczasem ileż razy można być mimowolnym świadkiem z jakim pośpiechem i niedbałością jest udzielana i przyjmowana Komunia święta, często bez odpowiedniej troski o to, aby żadna najmniejsza nawet cząstka Ciała Pańskiego nie została zbezczeszczona. Przestrzega przed tym św. Hieronim: Jeśli kiedy przystępujemy do sakramentu – kto wierzy, rozumie – i jeśli opuścimy choćby okruszynkę, zaciągamy winę.1

Tej trosce przecież o najdrobniejsze cząstki Hostii służyć miały pateny trzymane przez ministrantów pod brodą przystępujących do Komunii św. A kiedy mimo to, przez czyjąś nieuwagę lub zamieszanie zdarzyło się, że Hostia lub jej cząstka upadła na podłogę, wówczas kapłan zatrzymywał się, przykrywał to miejsce korporałem i zostawiał przy nim ministranta z zapaloną świecą. Po udzieleniu Komunii św. wracał w to miejsce, klękał i z największym szacunkiem podnosił Najświętsze Ciało. Następnie, aby nie pozostały najmniejsze drobinki, obmywał wodą to miejsce i ze czcią całował. Resztki tej wielkiej czci dla Pana Jezusa można spotkać jeszcze w kościołach na Wschodzie. Tam, kiedy kapłan idzie komunikować przez środek kościoła, towarzyszy mu nie tylko jeden ministrant z pateną, ale i drugi trzymający świecę. I gdy przechodzi z Panem Jezusem wzdłuż kościoła wszyscy w pobliżu klękają. Jakże boleśnie kłóci się to z tą hardą i bezrefleksyjną postawą, jaką spotykamy coraz częściej w polskich kościołach, a która na Zachodzie przywodzi wielu do zupełnej ignorancji i braku czci dla Pana Jezusa.
1 / 2 / 3 /