Słowo kapłana
 
Czyńcie sobie ziemię poddaną - co to znaczy?
Ks. Adam Martyna

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

 

Drodzy Czciciele Niepokalanego Serca Matki Bożej!

 

Myślę, że zauważyliście, że współczesne czasy wyróżniają się od dawna niespotykaną nienawiścią wobec naszej wiary. Od paru lat dość często słyszanym iście szatańskim hasłem jest: Wierzę w Boga, ale nie uznaję Kościoła, księży, sakramentów itd. Tak jakby można było oddzielić Boga od Jego Kościoła. Oczywiście, to jest możliwe, ale wtedy już przestaje się być katolikiem, a konsekwencje tego poniesie sam człowiek. W każdym razie stało się modne obarczanie Kościoła winą za niemal wszystko: za choroby, nieszczęścia, głód w Afryce, choroby, depresje…

 

My, którzy trwamy w Kościele, czujemy jakie to niesprawiedliwe. Oczywiście, w miarę możliwości powinniśmy bronić Kościoła i tym kalumniom się przeciwstawiać. Dziś chciałem podzielić się z Wami bólem, jaki mnie ogarnia, kiedy słyszę lub czytam, jak Boży nakaz: Rośnijcie i mnóżcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną obarcza się winą za wszelkie klęski, jakie spotykają ziemię. Mówi się, że słowa Boga skierowane do ludzi po klęsce potopu są podstawą do wszelkich działań na niekorzyść ziemi, że przyczyniają się do jej niszczenia, bo skoro człowiek jest panem ziemi, a ona ma być mu poddaną, to może robić z przyrodą, stworzeniem, co mu się tylko podoba. Jest to przekręcenie Bożego zamysłu.

 

W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz. Zatem człowiek ze swej natury jest jakby przedłużeniem Bożego działania na Ziemi. Oczywiście, wiemy, że przez grzech pierworodny człowiek oddalił się od Boga i nierzadko dochodziło i – niestety – w dalszym ciągu dochodzi do nadużywania praw człowieka wobec stworzenia. Jednak ci, którzy najbardziej niszczą i dewastują przyrodę, najczęściej nigdy nie słyszeli o Bożych słowach skierowanych do Noego. Ludzie niszczą ziemię, tępią zwierzęta, dewastują środowisko głównie z jednego powodu: dla zysku, a Boże nakazy i zakazy przeważnie ich nie interesują. Pomyślmy z jakiego powodu zatruto środowisko? Bo człowiek chciał mieć coraz więcej upraw, zysku, pieniędzy… Posunął się nawet do tego, że zniewolił innego człowieka i zmusił do pracy dla siebie, niszcząc w ten sposób swoją rolę Bożego współpracownika w czynieniu ziemi miejscem coraz lepszym i coraz bezpieczniejszym.

 

Jako przeciwwagę mamy prawidłowe zrozumienie słów o czynieniu ziemi poddaną. To przede wszystkim dzieło mnichów, którzy od początku chrześcijaństwa uprawiali ziemię, karczowali puszczę, aby człowiek miał gdzie żyć. Z woli bowiem i postanowienia Bożego człowiek jest ciągle najważniejszym ze stworzeń i ziemia oraz inne stworzenia mają służyć zaspokojeniu jego słusznych i sprawiedliwych potrzeb. Przede wszystkim chodzi tu o przetrwanie człowieka. Pan Bóg pozwolił zatem ludziom żywić się mięsem zwierząt, pozwolił chronić się przed zimnem pod ich futrem i w związku z tym zabijać je, o ile jest to niezbędne. Wróćmy dalej do właściwej działalności człowieka: to także wykorzystanie różnego rodzaju roślin jako ochrona przed chłodem, na przykład ścinanie drzew.

 

Tutaj trudno nie wspomnieć o benedyktynach i cystersach, którzy uczyli rolników nowej, lepszej uprawy roli, budowy domów, kościołów, opieki lekarskiej… I to jest właściwe pojmowanie „czynienia sobie ziemi poddaną”, bo Bóg stworzył ten świat i dał go człowiekowi w zarządzanie, tak żeby świat służył człowiekowi, a nie odwrotnie. Ale nie znaczy to wcale, że Bóg dał ludziom nieograniczoną władzę nad stworzeniem. Tak myśleć to straszna pomyłka.

 

Człowiek będzie musiał zdać sprawę przed Bogiem z każdego działania na ziemi, właściwego i grzesznego. Nie wolno zabijać zwierząt bez potrzeby, nie wolno robić im krzywdy np. dla rozrywki. Kościół uczy, że człowiek może zadawać ból zwierzętom w celach uzasadnionych dobrem ludzkości, na przykład oprócz żywienia się mięsem zwierząt, wolno ­zadawać im ból, aby znaleźć lekarstwa na różne choroby. Chyba wszystkie nowe leki, zanim poda się je ludziom, bywają sprawdzane na zwierzętach. Jest to jednak dopuszczalne, gdyż nie można stawiać człowieka z jego powołaniem do wieczności, nieśmiertelną duszą, szczególnym powołaniem do ­zarządzania światem na równi ze zwierzętami, choćby nie wiem jak były piękne czy pożyteczne.

 

Człowiek niewątpliwie jest w imieniu Boga panem stworzenia. Dlatego grzechem jest stawianie zwierząt w miejsce człowieka. Dzieje się tak wtedy, kiedy wydaje się pieniądze na zwierzęta, podczas gdy te pieniądze mogłyby ulżyć ludzkiej biedzie. Jest to niedopuszczalne. Bywa, że w bogatych domach psy lub koty albo jeszcze inne zwierzęta są traktowane jak dzieci, których w takich domach nie ma, bo ludzie, którzy mogliby być rodzicami, obawiają się trudów bycia ojcem i matką, a swoje uczucia przelewają na zwierzęta. Jest to pomylenie pojęć i ról, jakie Bóg każdemu wyznaczył w akcie stworzenia.

 

Fakt, że człowiekowi została powierzona władza nad przyrodą, stworzeniem, nie jest przyczyną upadku naszej cywilizacji. Jest nią albo zupełne nieliczenie się z Bożym nakazem szanowania przyrody, lekkomyślność, albo chęć ciągnięcia zysków za wszelką cenę. Nie dajmy się zwieść antykatolickim „obrońcom przyrody”. Człowiek, który na serio traktuje Boży nakaz: czyńcie sobie ziemię poddaną, nigdy nie będzie tej ziemi niszczył, gdyż niszcząc ją, nie tylko nie szanuje woli Stwórcy, ale szkodzi sobie, jako że na tej ziemi żyjemy i w dużym stopniu jesteśmy od niej uzależnieni.

 

Podziwiając w czasie wakacji przyrodę, korzystając z jej dóbr, pamiętajmy że za to wszystko jesteśmy odpowiedzialni przed Stwórcą. Wszystkim życzę nieustannej Opieki Boga Stwórcy i naszej Wniebowziętej Matki. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

 

Ks. Adam Martyna