Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować Panu Bogu oraz Instytutowi za ten wielki dar, jakim obdarzył Was Bóg i Przenajświętsza Maryja Panna, za to dzieło. Jestem dumna, że poprzez Wasze czasopisma mogę duchowo łączyć się z losami innych ludzi, walczyć o to, co dobre, moralne dla naszego kraju, i cieszyć się, że poprzez mój skromny datek mogę pomagać innym. Bardzo mnie wzruszają czytane świadectwa przysyłane przez Waszych korespondentów. Chciałabym również podzielić się własnym doświadczeniem.
Sierpień 2008 r. był dla mnie czasem cierpienia i nadziei. Mój starszy syn przeżywał bardzo trudny okres. Jego żona powiedziała mu, że chce rozwodu, bo „nic już do niego nie czuje”. Złożyła pozew sądowy. Pod koniec sierpnia miałam zaplanowaną operację (bardzo poważną), a mój młodszy syn wyjechał za pracą do Szwecji. Prosiłam gorąco Matkę Bożą o opiekę i wstawiennictwo do Boga Ojca i Jezusa Chrystusa. W lipcu pojechałam do Częstochowy, by ofiarować Czarnej Madonnie moje cierpienia i troski. Po zakończeniu Eucharystii modliłam się do Matki Bożej Bolesnej, by za Jej przyczyną uzdrowione zostało małżeństwo mego syna. W pewnej chwili podeszła do mnie niewidoma kobieta i spytała, o co tak gorąco proszę Matkę Bożą. Wspólnie z zakonnicami, które ją przysłały, obiecała modlitwę w moich intencjach. Dała mi obrazki Matki Bożej Częstochowskiej i Jezusa Miłosiernego dla trojga moich dzieci, proponując, byśmy odmawiali codziennie modlitwę znajdującą się na odwrocie. Żyłam nadzieją na szczęśliwe rozwiązanie problemu, choć wszystko wskazywało, że dojdzie do rozwodu. Kiedy syn z żoną pojechali na rozprawę, zadzwoniłam do mamy mojego męża oraz do moich sióstr z prośbą o modlitwę. Sama też uklękłam i błagałam Matkę Bożą, Pana Jezusa i św. Józefa o ocalenie tej rodziny, a Ducha Świętego o to, by sędzia nie dopuścił do rozpadu tego małżeństwa.
Sąd orzekł, że odrzuca wniosek mojej synowej o rozwód, bo nie ma podstaw do takiego orzeczenia.
Może zakonnice, które modliły się w tej intencji, przeczytają moje świadectwo i ucieszą się tak jak ja, na wiadomość, że zostaliśmy wysłuchani.
Z całego serca Wam dziękuję i ufam, że nadal modlicie się za ludzi, którzy znajdują się różnych trudnych sytuacjach, czasem, zdawałoby się, beznadziejnych. Niech Pan Bóg Was błogosławi, a Maryja czuwa nad Wami i prowadzi do Jezusa.
Z poważaniem,
Kazimiera z okolic Torunia
PS. Bardzo proszę o modlitwę w intencji Tomasza, kolegi mojego syna. Po wypadku w pracy jest sparaliżowany od pasa w dół, porusza się na wózku inwalidzkim. Bóg zapłać!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za skierowane do mnie wspaniałe słowa. Dziękuję za modlitwę oraz za Kartę Korespondenta. Obiecuję wspomagać was tak jak dotychczas, modlitwą oraz materialnie.
Chcę przytoczyć własne świadectwo mówiące o tym, jak pomaga Matka Boża. Któregoś dnia moi dwaj wnukowie jechali samochodem prostą drogą, nagle z bocznej drogi wyskoczył z ogromną prędkością bus i w wyniku wypadku uszkodził ich auto w taki sposób, że nadawało się tylko na złom. Wnukowie mieli w samochodzie wizerunek św. Krzysztofa i mały medalik z Fatimy. Młodzi niezbyt się garną do modlitwy, ale Matka Boża czeka. Doznali tylko niedużych obrażeń, jeden miał zwichniętą w nadgarstku rękę, a drugi – palec. Stało się to jeszcze przed Nowym Rokiem.
Trzynastego dnia każdego miesiąca polecam Was i moją rodzinę Matce Bożej, pamiętam też w codziennej modlitwie.
Helena ze Słubi
Szanowna Redakcjo!
Dziękuję za przysyłane mi pismo „Przymierze z Maryją”, bardzo piękne w treści oraz szacie graficznej.
Od wielu lat prowadzę ewangelizację poprzez muzykę, wydawanie tomików poezji, publiczne spotkania na temat: „Mowa czasu miłości”. Przesyłam kilka tomików moich wierszy i najnowsze wydanie medytacji Drogi Krzyżowej.
Niech wszystko, co darem Łaski-Miłości – trwa!
Szczęść Boże!
Wiesława z Mrągowa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za list i zaproszenie do uczestnictwa w Apostolacie Fatimy. To dla mnie wielki zaszczyt móc służyć Maryi i być narzędziem w Jej rękach.
Pisał mi Pan, że to Matka Najświętsza zbliżyła mnie do tego dzieła – i miał Pan rację. Stawiając pierwszy krok, to znaczy odpowiadając na Pana prośbę zawartą w pierwszym liście, nie napotkałam żadnych wewnętrznych oporów. Natomiast przy drugim liście było inaczej: otworzyłam kopertę, zebrałam wszystkie karteczki dołączone do listu i spaliłam w piecu. W tym dniu nie przeczytałam listu. Pojechałam na zakupy. Odwiedziłam swoją mamę, potem spotkałam człowieka, prostego robotnika i chwilę rozmawialiśmy. W ciągu kilku minut zupełnie obcy człowiek otworzył swoje serce pełne miłości do Matki Bożej. Pokazał mi Cudowny Medalik, z którym nie rozstaje się nigdy. Kiedy przeczytałam list od Pana, wszystko zrozumiałam. Żałowałam tego, co zrobiłam. Przekonałam się, że to Matka Boża postawiła na mojej drodze tego człowieka, aby mnie przekonać. Czuję, że nie mogę przed tym się wzbraniać. Ta złotówka dziennie to rzeczywiście niewiele i mogę ją ofiarować na ten szlachetny cel.
Przyjmuję to zaproszenie jako wielki dar. Matka Boża potrzebuje nas wszystkich, dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przysłanie mi przekazów na cały rok.
Z wyrazami szacunku,
Maria