Walka między dobrem a złem zaczyna się bardzo wcześnie
Anioł
Miałam pięć lat, kiedy poszłam na pierwszy w swoim życiu karnawał w 1905 roku. Karnawał, jaki odbywa się w Brazylii, to wielka zabawa, której towarzyszy ogromny hałas i zamęt. W moich czasach ludzie przebrani w kostiumy i z maskami na twarzy gromadzili się na głównym placu w mieście, gdzie tańczyli, skakali i wymachiwali różnokolorowymi balonami.
Mama ubrała mnie i moją siostrę Asię i wysłała właśnie na tę zabawę. Siostra dobrze się bawiła, w przeciwieństwie do mnie. Ja byłam przerażona! Jedyne co mogłam zrobić, to trzymać się grupki dzieci i podążać za nimi, aby się nie zgubić.
Nienawidziłam tych okropnych masek, które nosili ludzie, gdyż myślałam, że są to ich prawdziwe twarze. Wyobrażałam sobie, że wszyscy oni są z piekła rodem.
Im bardziej skakali i wymachiwali balonami, tym bardziej się bałam. W pewnym momencie wszystko to okazało się trudne do zniesienia i zapragnęłam wrócić do domu. Ponieważ siostra była zbyt zajęta rozmową z przyjaciółmi, aby zwracać na mnie uwagę, zdecydowałam, że sama sobie poradzę. Pchana strachem, przeciskałam się przez tłum. Byłam tak przerażona, że nawet nie płakałam. Tak naprawdę nie miałam pojęcia, gdzie się znajduje mój dom. Zmierzałam ku wielkiej bramie na końcu placu.
Kiedy tak szłam, przypomniałam sobie dobrego Jezusa Ukrzyżowanego, znajdującego się w domu na komodzie. Bardzo żałowałam, że Go nie wzięłam ze sobą. Jednak wiedziałam, że jest On moim Tatusiem w niebie i mnie pilnuje. Byłam przekonana, że dojrzał mnie, taką malutką w tym rozszalałym tłumie.
Kiedy tak rozmyślałam, nagle poczułam jak pewien mężczyzna w okropnej masce i z błyszczącymi oczami złapał mnie za rękę. Nie wiem, jak to się stało, że nie umarłam na miejscu z przerażenia. Ów człowiek zaczął mnie ciągnąć. Uszłam z nim zaledwie kilka kroków, kiedy z drugiej strony poczułam obecność innej osoby. Wiedziałam, że był to Anioł Stróż, którego mi posłał na pomoc Ojciec niebieski, aby doprowadził mnie szczęśliwie do domu. Widziałam takiego anioła na ilustracji w książce przyjaciela mojego ojca, kapitana Bezerra. Stąd moje przekonanie, że był to ten sam anioł z obrazka. Nie widziałam go, jednak czułam. Byłam tego tak samo pewna, jak i tego, że obok mnie, z drugiej strony stał straszny mężczyzna w masce.
Nagle ów przebieraniec wypuścił moją dłoń, odpychając mnie i pospiesznie wmieszał się w tłum.
Tym razem zamiast być przerażona, czułam się cudownie u boku z moim Nowym Przyjacielem, bo tak go nazwałam. Już nie czułam lęku.
Doszliśmy prawie do bramy, kiedy moja siostra dobiegła do nas. - Cecylio, Cecylio! Gdzie ty byłaś? - spytała z trudem łapiąc powietrze i wytrzeszczając oczy. Była zszokowana, że odnalazła mnie spokojną i bardzo zadowoloną.
Nigdy nie opowiedziałam mamie ani siostrze o tym, co się zdarzyło.
Od tego zdarzenia mój Anioł Stróż zawsze był przy mnie. Nigdy go nie widziałam ani nie słyszałam, a jednak wyraźnie czułam Jego obecność. Gdziekolwiek szłam, On szedł ze mną.