„...I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: Biskupa odzianego w biel . Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek, jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą: Ojciec Święty; zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku, w ten sposób zginęli jeden po drugim Biskupi, Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji(...)".
Komentarz Antonio Borelli:
„Świat jawi się dziś jako na wpół zniszczony („wielkie miasto w połowie zrujnowane"). Narzuca się wniosek, że interwencja Matki Bożej powstrzymała całkowite zniszczenie, ale nie zniszczenie częściowe. Ludzie oczywiście nie czynili koniecznej pokuty i kara nadeszła.
Centralną postacią tej sceny jest Ojciec Święty, który wraz z wieloma innymi biskupami, księżmi, zakonnikami i zakonnicami wchodzi „na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż z nieociosanych belek". Jednak zanim Papież tam dotarł, przechodził „przez wielkie miasto w połowie zniszczone(...)" Scena ta przedstawia więc straszliwą katastrofę.
Nie byłoby przesadą określić ją mianem apokaliptycznej, tak jak apokaliptyczny jest Anioł, który ją wywołał (przy zastrzeżeniu, że nie chodzi tu o koniec świata). O co zatem chodzi? Według Komentarza teologicznego, „podobnie jak różne miejsca na ziemi są syntetycznie ukazane w dwóch obrazach - góry i miasta - zwrócone ku krzyżowi, tak też różne momenty dziejowe są przedstawione skrótowo: w widzeniu możemy rozpoznać minione stulecie jako wiek cierpień i prześladowań Kościoła, jako wiek wojen światowych i licznych wojen lokalnych".
Innymi słowy to, co ta wizja ukazuje jako jedyną scenę, jest w rzeczywistości zespołem analogicznych scen prześladowań Kościoła i zniszczeń (wojen), które następowały w ciągu wieku i które niestety dalekie są od zakończenia (...)
W każdym razie długi szereg męczenników opisanych w trzeciej tajemnicy - który obejmuje również „wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet z różnych klas i pozycji" - ciągnie się nadal w dzisiejszych dniach i nie można wykluczyć, że nienawiść wrogów Wiary wywoła nowe napaści równe poprzednim, albo nawet większe od nich(...)"(*)
C.d. w następnym numerze (*) Antonio Borelli, Fatima - orędzie tragedii, czy nadziei?, Kraków 2001, s. 35.