Felieton
 
Krew Boga w moich żyłach
Jerzy Wolak

Święta siostra Faustyna Kowalska zanotowała kiedyś w swoim Dzienniczku następującą myśl skierowaną do Jezusa: Twoja żywa Krew łączy się z krwią moją (…) niech Twoja czysta i szlachetna Krew pulsuje całą mocą w moim sercu (Dz 832).

Niesamowite słowa! Porażające głębią prawdy w jej najprostszej formie. Kiedy przystępuję do Komunii Świętej, Ciało i Krew Chrystusa wnikają w moje ciało. Krew Chrystusowa płynie w moich żyłach – również jeśli nie spożywam jej pod postacią wina. Albowiem – jak uczy Sobór Trydencki – w czcigodnym sakramencie Eucharystii pod każdą postacią i w każdej jej odłączonej cząstce zawiera się cały Chrystus (…) prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Powstaję od ołtarza Pańskiego z niewzruszoną pewnością, że nie jestem już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej (Ga 4,7). Moim celem i zadaniem jest odziedziczyć Królestwo Boże. Do kogo bowiem rzekł Pan Zastępów: Jesteście bogami i wszyscy – synami Najwyższego (Ps 82,6), jeśli nie do tych, w których płynie Święta Krew Królewska? A płynie ona w żyłach każdego, kto karmi się Eucharystią – bo kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim (J 6,56).

Kiedy sobie człowiek to wszystko w pełni uzmysłowi; kiedy do jego świadomości ponad wszelką wątpliwość dotrze zrozumienie faktu, iż Komunia Święta jest Mistyczną Transfuzją Najdroższej Krwi Chrystusowej do jego żył – wskutek której staje się on krewnym Boga w Trójcy Jedynego, co go włącza w szeregi Dynastii Króla Wszechświata – wówczas zaprawdę trudno lekce sobie ważyć Najświętszy Sakrament. Bądź też niegodnie Go przyjmować czy świadomie i dobrowolnie z Niego rezygnować. Albo się zawahać przed oddaniem swojej krwi dla Krewnego.