Temat numeru
 
Piekło istnieje. Jak go uniknąć?
o. Jan Strumiłowski

Obok ostatecznego spełnienia człowieka, jakim jest zbawienie wieczne, istnieje możliwość potępienia, którą nazywamy piekłem. Jest ono stanem ostatecznym i nieodwołalnym, w którym człowiek na wieki jest pozbawiony radości życia z Bogiem. Istotą cierpienia potępionych jest pozbawienie na zawsze widzenia Boga.

 

Człowiek jest stworzeniem, które nie może znaleźć ostatecznego spełnienia ani w niczym naturalnym, ani w samym sobie. Zasadniczo byty stworzone doświadczają spełnienia na skutek realizacji swojej natury. Natura ludzka zaś pod tym względem jest inna, wyjątkowa. Człowiek nie potrafi znaleźć spełnienia w samym sobie. I doświadczamy tego na co dzień.

Człowiek dąży do spełnienia i szczęścia. Bardzo często to pragnienie popycha go do zdobywania świata, do pogoni za przyjemnymi doznaniami. Niestety, wszystko, co stworzone, ostatecznie zawsze okazuje się zbyt małe, by zaspokoić serce człowieka. Zatem nawet gdyby człowiek zdobył cały świat, to okaże się on niewystarczający, by ukoić tęsknotę ludzkiego serca. Spełnienia doświadcza człowiek dopiero wtedy, gdy odnajduje Boga. Ponadto, jeśli celem ludzkiej natury jest wspólnota z Bogiem, to pozbawienie się tej możliwości prowadzi do wiecznej śmierci, do obumierania i destrukcji ludzkiej natury. Człowiek wszak sam z siebie nie posiada istnienia, ale nasze istnienie i spełnienie jest owocem jedności z Bogiem. Zatem człowiek pozbawiony Boga, oddzielony od Niego, znajduje się w stanie odcięcia od źródła swego istnienia.


Kogo wybierasz?


Bardzo istotne jest również to, że do istoty piekła nie należy jedynie oddzielenie od Boga, ale też nienawiść Boga. Człowiek w swoich doczesnych wyborach ostatecznie albo wybiera Boga i życie według Jego zasad, albo wybiera grzech i własne „ja”, gardząc Stwórcą. Jeśli w naszym życiu zaczynamy wybierać zło, to ono coraz bardziej określa i wpływa ostatecznie na naszą naturę. Konsekwentne wybieranie grzechu prowadzi do umiłowania grzechu. A to rodzi niechęć, a nawet nienawiść do Boga. Piekło zatem jest stanem, w którym ludzka wola ostatecznie przylgnęła do grzechu i przez to gardzi Bogiem.


Z tego może wynikać, że tak naprawdę potępienie jest aktem, którego dokonuje sam człowiek poprzez swoje wybory. W pewnym sensie oczywiście tak jest. Niemniej taka perspektywa nie może stać w sprzeczności z prawdą, że ostatecznie to Bóg jest Sędzią. Zatem moment sądu, w którym człowiek zostaje potępiony, jest rzeczywiście orzeczeniem Trybunału Boskiego, co nie wyklucza faktu, że człowiek zdeprawowany sam również z tym wyrokiem się zgadza.


Stopnie cierpienia


Osobną kwestią jest sam charakter cierpień piekielnych. W kwestii nauki o rzeczach ostatecznych ­wiemy ­jedynie tyle, ile zostało nam objawione. Zatem wiemy, że cierpienia piekielne są nieskończone. Wiemy, że istotą tych cierpień jest odrzucenie Boga i niemożliwość cieszenia się Jego życiem. Tradycja chrześcijańska jednak nie wywodziła z tego względu nigdy wniosku, że wszyscy potępieni cierpią jednakowo – aczkolwiek wszyscy jednakowo pozbawieni są widzenia Boga. Ze względu bowiem na Bożą sprawiedliwość spodziewać się możemy, że nie będzie jednakowo cierpiał człowiek, który „po prostu” odrzucił wiarę w Boga, i człowiek, który jednocześnie celowo czynił wiele zła. Piekło wszak nie jest jedynie konsekwencją odrzucenia Boga, ale jest też rzeczywistą karą. Stąd tradycja tak samo jak rozróżniała różne stopnie chwały w Niebie, tak też wyróżnia różne stopnie cierpienia w piekle. Oczywiście owo stopniowanie nie należy do dogmatycznej nauki Kościoła, ale jest teologicznym wnioskiem wywodzonym z dogmatów.


Podobnie jeśli chodzi o charakter cierpień piekielnych. Wiemy, że istotą i źródłem tych cierpień jest pozbawienie widzenia Boga. Wiemy jednak również, że owo widzenie nie jest jedynie aktem wewnętrznym i duchowym. Radość widzenia Boga i stan uwielbienia natury ludzkiej jest stanem, w którym uczestniczy cała natura ludzka. Zatem po śmierci dusza potępiona cierpi ze względu na swoje potępienie. Po zmartwychwstaniu ciała (gdyż potępieni również zmartwychwstaną ku wiecznemu potępieniu) owo cierpienie powiększy się, dotykając również ludzkiego ciała.


Boska przestroga


Tradycja owe cielesne cierpienia przedstawiała zazwyczaj w postaci ognia piekielnego. Rozumienie tego ognia różnie było interpretowane w przeszłości. Obecnie teolodzy bardziej skłaniają się ku metaforycznemu rozumieniu tego ognia. Jednakże tradycyjnie zaznaczano, że tak naprawdę nie mamy na ten temat wiedzy objawionej. Nie wiemy, czy ogień piekielny jest ogniem materialnym, jednak przez wzgląd na tradycję nie powinniśmy zbyt pochopnie takiej tezy odrzucać. I nie chodzi w tej kwestii o rozumienie materialne ognia piekielnego, jakoby był on podobny do ognia, którym posługujemy się w życiu doczesnym, ale chodzi o to, że cierpienie piekielne jest realnym cierpieniem, również cielesnym.

Cała prawda o wiecznym potępieniu nie została nam jednak objawiona ani ze względu na zaspokojenie naszej ciekawości, ani też po to, by nas straszyć. Została ona objawiona, by nas przestrzec. Przestroga jest aktem miłości. Pan Bóg nie chce potępienia nikogo, dlatego ostrzega swoje stworzenie przed obraniem fatalnej w konsekwencjach drogi. Zatem prawda o piekle została nam objawiona, byśmy mogli go uniknąć. Aby jednak uniknąć piekła nie wystarczy o nim wiedzieć, lecz należy przylgnąć do Boga.


Pojednaj się z Bogiem!


Zbawienie polega na zjednoczeniu z Bogiem. Z tego względu do zbawienia konieczna jest wiara i chrzest. Jednak nawet jeśli człowiek uwierzył i jest ochrzczony, nie gwarantuje to jeszcze zbawienia. Należy bowiem żyć wiarą. W praktyce polega to na tym, że aby dostąpić zjednoczenia z Bogiem, należy żyć już w świecie doczesnym według Ducha. Chrzest obdarowuje nas darem Ducha Świętego. Jednak nawet po chrzcie jesteśmy obarczeni skłonnością do grzechu. Praktyka życia chrześcijańskiego ma prowadzić do uśmiercania starego człowieka i życia według prawdy Bożej. A więc by być zbawionym, należy porzucić egoistyczne i grzeszne życie, a usiłować żyć w miłosnym posłuszeństwie Bogu.


Zatem niebezpieczeństwo piekła ściśle związane jest z grzechem. Grzech jest aktem woli, w którym odrzucamy Boga, a wybieramy nasze egoistyczne i grzeszne pragnienia. Przez grzech zatem odwracamy się od Boga. Utrwalenie tego stanu na wieki nazywa się właśnie piekłem. W ogromnym niebezpieczeństwie znajduje się więc osoba, która staje u progu śmierci w stanie grzechu ciężkiego, czyli pozbawiona łaski uświęcającej.


Nie oznacza to oczywiście, że możemy z pewnością stwierdzić, że jak ktoś umiera bez spowiedzi, to na pewno idzie do piekła. Nie oznacza to jednak, że możemy beztrosko grzeszyć. Człowiek, który w momencie śmierci nie ze swojej winy nie ma dostępu do sakramentu pojednania z Bogiem, może być zbawiony, jeśli rzeczywiście żałuje za swoje grzechy. Oczywiście, jego sytuacja nie jest jednakowa z sytuacją człowieka, który umiera pojednany z Bogiem. Jednak katolicka nauka stwierdza, że akt żalu, nawet jeśli jest to akt niedoskonały – czyli akt wynikający nie z miłości do Boga, ale z lęku przed potępieniem, nigdy nie odbywa się bez udziału działającej w nas łaski Bożej. Z tego względu mamy nadzieję i wierzymy, że jeśli człowiek nawet w ostatniej minucie życia pragnie odwrócić się od grzechu, to miłość i łaskawość Boża może go ocalić. Wszak miłość Boga jest bezwzględnie większa od jakiegokolwiek grzechu.


Miłość Boga i bliźniego


Owa moc żalu winna nas wspierać i popychać do walki o każdą duszę, nawet (a zwłaszcza) w ostatniej godzinie życia. Błędem byłoby jednak odkładanie skruchy na ostatnie chwile życia. Taki zabieg niestety trąci próbą oszukania Boga. Zatem w tym życiu z wiarą i pieczołowitością powinniśmy zabiegać o własne zbawienie, praktykując nade wszystko miłość Boga i bliźniego.

Spis treści:
UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!