Felieton
 
Jak należy dbać o zdrowie?
Jerzy Wolak

Człowiek pierwszej ćwierci XXI wieku jest tak przeczulony w kwestii zdrowia, jak chyba nigdy dotąd. Całe swoje życie przecedza przez gęsty filtr zdrowotności (i niezdrowotności). Niestrudzenie poszukuje wszystkiego, co ma mu zdrowia dodać; pilnie unika choćby pozoru szkodliwości; nie zje, jeśli się nie upewni, czy to aby „zdrowe” (za to będzie katował się dietami z repertuaru internetowych szamanów)…

Długo można by wymieniać podobne przejawy współczesnej obsesji zdrowotnościowej – tylko po co? Sprawa jest prosta. Jeśli człek cokolwiek takimi działaniami osiągnie, to wyłącznie tyle, że umrze zdrowszy. Bo ku jednemu końcowi zmierza każde życie: i stoczone chorobą, i zdrowe jak ryba.

Ale w istocie to wcale nie koniec. Po śmierci bowiem człowiek dowie się ponad wszelką wątpliwość, że składa się z ciała i duszy. Wtedy też zapytają go:

– Jak dbałeś o zdrowie duszy?

Takie pytanie jeszcze za życia wprawia niejednego w oszołomienie.

– Jak to, o zdrowie duszy? A to w ogóle trzeba o to jakoś dbać? – pytają skonsternowani.
– Owszem, jak najbardziej – odpowiadam za każdym razem. – Przecież ciało to tylko połowa ciebie. Drugą połowę stanowi dusza. Skoro o ciało troszczysz się tak drobiazgowo, to i o duszę powinieneś. W przeciwnym razie będziesz niedorozwinięty.

Konsternacja z wolna przechodzi w zwątpienie. W ich oczach widzę narastającą niechęć. Ale jeszcze dopytują, na czym niby miałoby polegać owo dbanie o zdrowie duszy.
– Dokładnie na tym samym, co dbanie o zdrowie ciała. Dowiedz się, co szkodzi twojej duszy i skrzętnie tego unikaj. Sprawdź, co jest dla niej korzystne i konsekwentnie to stosuj. Kościół daje ci przeogromny wachlarz niezawodnych środków, wypróbowanych przez dwa tysiące lat. Szukaj, badaj, zgłębiaj. Dokładnie tak samo, jak to robisz, gdy chodzi o zdrowie cielesne. Tylko pamiętaj, żeby być w tych działaniach równie (czyli ani odrobinę nie mniej) starannym, skrzętnym i zapobiegliwym, jak w trosce o ciało. Dopiero wtedy będziesz człowiekiem w pełni zdrowym. I to na wieczność.
Milczenie, wzgardliwy grymas, krok w tył…
Dlaczego?