Miejsca sakralne
 
Tułaczka z kamienicy przy Grodzkiej
Adam Kowalik

Tradycja umieszczania wizerunków Pana Jezusa, Maryi czy świętych na elewacjach domów liczy sobie setki lat. Obyczaj ten przez stulecia żywy był także w Polsce. Wędrując ulicami miast i wsi zobaczymy wiele rzeźb, figurek i obrazów o tematyce religijnej zdobiących ściany budynków. Niektóre mają interesującą historię, jak posąg Matki Bożej na rogu ul. Grodzkiej i placu Dominikańskiego w Krakowie.

Nad wejściem narożnym, prowadzącym obecnie do baru jednej z sieci oferujących fast foody, znajduje się urocza kamienna figura Niepokalanej. Ubrana w tunikę i zarzucony na ramiona płaszcz, Maryja stoi pochylona nieco do przodu. Prawą dłonią błogosławi przechodniów. Jej stopy oparte na księżycu, depczą węża trzymającego w pysku jabłko. Głowę Bogarodzicy otacza aureola z gwiazd. Pod rzeźbą znajduje się mozaikowy szyld z nazwą firmy handlowo-restauracyjnej: Antoni Suski.

Budynek wzniesiono w latach 1906-1909 na zamówienie syna Antoniego – Wiktora Suskiego (kupca, radnego krakowskiego, człowieka pobożnego) w miejsce dwóch rozebranych XVII-wiecznych kamienic. Posąg Niepokalanej jest niedokładną kopią drewnianej figury Maryi, która znajdowała się na narożniku wcześniejszej budowli. Pierwotna rzeźba była poważnie zniszczona – mocno nadwątliły ją dziesiątki lat oddziaływania niekorzystnych zjawisk atmosferycznych. Co więcej, była świadkiem wielkiego pożaru Krakowa z 1850 roku. Kamienica wprawdzie przetrwała, może właśnie za przyczyną Niepokalanej, jednak figurę nieco nadpaliły jęzory ognia.

Wiktor Suski uznał, że ze względu na zły stan zachowania figury, wręcz wypada ją spalić i zlecił wykonanie kamiennej kopii. Tak się złożyło, że pewnego dnia wracający z klasztoru klarysek przy ul. Grodzkiej kapucyn, o. Florian Janocha dowiedział się o zamiarach kupca. Spojrzał na Maryję, jej twarzyczkę miłą, jakby aureolą słodyczy owianą, załzawioną, proszącą, zrobiło mu się jej żal i wyprosił ją od kupca. Wkrótce trafiła do klasztoru przy ul. Loretańskiej. Ojcowie kapucyni nieco się zdziwili, widząc na korytarzu klasztornym Niepokalaną z pękniętą twarzą, pozbawioną czterech palców dłoni, z urwaną stopą, poszczerbionymi płaszczem i tuniką. Pokiereszowany był także wąż oraz kula ziemska.

Ojciec Florian oddał ją jednak do reperacji i w końcu odzyskała dawny wygląd. Ostatecznie figura trafiła do kościoła, najpierw na ołtarz św. Feliksa, potem św. Antoniego. Niejedna dusza znalazła pocieszenie, modląc się tam u jej stóp. Jednak gwardian, o. Bronisław, kazał ją przenieść do krużganków, by nie zasłaniała obrazu św. Antoniego Padewskiego.
Nie był to jednak koniec wędrówek wizerunku. 8 grudnia 1904 roku, z okazji 50. rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP, figurę na czas jubileuszu umieszczono w ołtarzu głównym. Po roku, w uroczystej procesji przeniesiono ją na miejsce, w którym znajduje się do dziś. To ołtarz boczny. Ślad tych wydarzeń przetrwał w nazwie rzeźby Maryi, zwanej odtąd Tułaczką.

Co ciekawe, Niepokalana była towarzyszką dziewczęcych lat znakomitej aktorki Heleny Modrzejewskiej, która mieszkając przez długi czas w kamienicy naprzeciwko, lubiła wpatrywać się w nią przez okno i modlić.

Od czasów pojawienia się Tułaczki w klasztorze oo. Kapucynów szczególnie gorąco modlą się do niej o wsparcie osoby samotne i pozostające bez dachu nad głową. Wiele z nich doznaje pocieszenia.