Tradycyjna pobożność
 
Nosząc ,,Szatę Maryi"...
Tomasz Kumięga

Nie wszystko co zdobi ciało, zdobi również nasze wnętrze. Z dumą eksponujemy piękne szaty, trudniej jest jednak przystroić naszą duszę. Jeszcze ciężej zaś jest uchronić siebie przed zatraceniem w ogniu piekielnym. Nie pozostajemy jednak samotni w wołaniu o Boże Miłosierdzie. Sama Matka Boża zostawiła nam bowiem szkaplerz, który jest nieocenioną pomocą w drodze do Nieba…

 

Historia szkaplerza karmelitańskiego sięga XIII wieku, kiedy to – według tradycji – Maryja objawiła się ówczesnemu generałowi Zakonu Karmelitańskiego, św. Szymonowi Stockowi i przekazała mu szkaplerz – zapewniając przy tym, że każdy kto go będzie nosił, zostanie wybawiony od potępienia. Sam szkaplerz stał się częścią stroju zakonnego karmelitów, znakiem jedności z Maryją, a miłość do Matki Najświętszej – jednym z centralnych filarów duchowości tego zakonu.

 

Rodzina szkaplerzna z czasem rozrosła się, a jej szeregi zasilili także świeccy. Osoby świeckie przyjmują szkaplerz w formie dwóch kawałków brązowego materiału połączonych sznurkiem. Jedna część noszona jest na piersi, druga – na plecach. Choć największą obietnicą szkaplerza jest pomoc w zbawieniu duszy, to równie nieocenione jest uczestnictwo w duchowym skarbcu łask płynących z modlitwy całego Karmelu oraz bractwa szkaplerznego.

 

Łaski i obowiązki

 

Kto nosi szkaplerz, nie może ulegać ułudzie łatwego zbawienia, bowiem z przywdzianiem tej słodkiej szaty wiążą się także trudy, obowiązki i wyrzeczenia. Każdy kto przyjął szkaplerz karmelitański zobowiązany jest do samodzielnej troski o własne zbawienie, podejmowania dobrowolnych postów i ofiar, codziennej modlitwy, zachowania czystości (co do stanu), odprawienia nowenny przed świętem Matki Bożej Szkaplerznej (16 lipca). Przede wszystkim zaś noszący szkaplerz ma żyć na wzór Maryi, naśladując Ją.

 

Choć wymagania mogą się wydawać trudne, to noszący szkaplerz spełnia je z ochotą, widząc jak jego relacja z Maryją powoli, acz korzystnie zmienia jego życie. Wizerunki Jezusa i Maryi umieszczone na szkaplerzu przypominają nam o Bożej obecności. Maryja jest wzorem kontemplacji. Ona to rozważała wszystkie słowa, które usłyszała od Boga, nosząc pod Swoim sercem Boskie Dzieciątko. Maryja, trwająca cały czas w obecności Bożej, stała się ideałem życia karmelitańskiego – pełnego modlitwy i umartwień.

 

Nieustanna pamięć o tym, że wszystko, co nas otacza, jest przepełnione Bogiem i Jego miłością, jest niczym innym jak kontemplacją. Noszenie szkaplerza zaś jest jej najlepszą szkołą. Nie ma nic słodszego niż to poczucie, że Matka Boża i Pan Jezus są przy mnie w doli i niedoli.

 

Zawsze przy sercu

 

Szkaplerz jest ze mną od wielu lat. Przyjmując go w liceum podczas archidiecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę, nie byłem jeszcze świadom, jak wiele może on wnieść do mego życia. Przez pewien czas zamiast na szyi, wisiał przy biurku w moim domu rodzinnym…

Podczas studiów odnalazłem swoje miejsce w duszpasterstwie akademickim przy klasztorze oo. Karmelitów Bosych w Krakowie. Wtedy też zacząłem lepiej poznawać historię i duchowość Karmelu. Z samym zakonem miałem styczność już wcześniej, w moim rodzinnym Przemyślu, gdzie lubiłem się spowiadać. Przekonywała mnie do tego głębia i doświadczenie, którym dzielili się ze mną tamtejsi ojcowie.

 

Jedno ze spotkań w duszpasterstwie zostało poświęcone szkaplerzowi. Świadectwo mojego przyjaciela rozbudziło wtedy we mnie pragnienie, by znów być wiernym szkaplerzowi. Podczas najbliższej wizyty w domu, pierwsze kroki skierowałem do swojego pokoju, by włożyć go znów – tym razem bardziej świadomie – na szyję.

 

Od tamtej pory pokusy cudownie nie ustąpiły, a modlitwa nie przestała być trudna. Pojawiła się jednak większa otucha. Płynęła ona z tej świadomości, że jestem blisko świeckich, sióstr, braci, ojców, z którymi wspólnie naśladujemy naszą Matkę, a Ona sama chce być razem ze mną.

W chwilach zwątpienia i niepewności mogę się uciec do Jej szat, które mają znajomy kolor – brąz habitu mojego spowiednika i ojca duchowego oraz mnóstwa znajomych braci, których obserwuję, jak kroczą drogą ku kapłaństwu. Każdego roku staram się ponadto odwiedzić sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Czernej, by przed Jej Obliczem dziękować za ten dar, który mi ofiarowała.

 

Dziś już nie wyobrażam sobie życia bez szkaplerza. Bez tego wezwania do świętości i szukania oparcia w modlitwie, którą wznosi codziennie karmelitański chór. Każdego zachęcam do tego, by jak najszybciej oddał się w ręce Maryi. Wtedy będzie mógł utożsamić się z pięknymi słowami pieśni Flos Carmeli, której autorstwo tradycja przypisuje św. Szymonowi Stockowi: Korzeniu Jesse, Owoc rodząca, na wieczność z Tobą pozwól nam zostać, O Kochająca.

 

Tomasz Kumięga

Spis treści:
UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!