Była drobna, milutka, czarująca, nawet śliczna, lubiła figle i psoty, nigdy nie pominęła okazji do aktów miłości bliźniego, kochała kwiaty – taki obraz Bernadetty Soubirous nakreśliły jej towarzyszki ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia i Nauki Chrześcijańskiej w Nevers. Nie to jednak uczyniło z niej świętą.
Świętą nie uczyniły jej też objawienia Matki Bożej, które otrzymała w 1858 roku w Lourdes, bo na słowa jednego z kapłanów, że nie potrzebuje się ona niczym niepokoić, ponieważ Maryja przyrzekła jej przecież szczęście w przyszłym życiu, wizjonerka energicznie odparła: – Nie tak prędko! Tak, będę szczęśliwa, lecz – uwaga! – jeśli będę postępować, jak należy, i jeśli pójdę prosto swoją drogą.
Tyle łask otrzymałam!
A była to droga do świętości, której pragnęła zarówno ona, ale co ważniejsze, pragnął dla niej sam Pan Bóg. Podczas rekolekcji, które odbyła we wrześniu 1874 roku zapisała: Muszę zostać wielką świętą. Mój Jezus tego chce. A także: Wszystko na ziemi jest marnością, prócz kochania Boga i służenia Mu. O tak, mój Jezu, odtąd Ty sam bądź moim życiem, moim wszystkim. Pójdę za Tobą wszędzie, gdzie Ty pójdziesz. Była też świadoma darów, którymi została niezasłużenie obdarzona. Słynne są jej słowa wdzięczności skierowane do Matki Najświętszej za dar widzeń: – Dziękuję Ci, Maryjo, ponieważ gdyby było na ziemi dziecko o większej ignorancji i większej głupocie, byłabyś je wybrała…
[Pełny tekst w papierowym wydaniu pisma]
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy