Listy od Przyjaciół
 
Od kilku lat jestem Apostołem Fatimy...

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat jestem Apostołem Fatimy, ale do tej pory, choć z dużą sympatią i podziwem, zachowywałem się biernie wobec wielu Waszych akcji. Powodem, dla którego, ośmieliłem się napisać ten list, był spory wstrząs, jakiego doznałem w ostatnich dniach lipca tego roku. Prowadząc samochód, w którym jechały ze mną jeszcze cztery osoby, cudem uniknąłem śmierci. Muszę się przyznać, że lubię szybką jazdę, która wywołuje u mnie dreszczyk emocji. Zazwyczaj tak się dzieje, gdy jadę sam, tym razem jednak ogarnęło mnie „wariactwo” i chciałem wypróbować samochód kolegi. Właśnie wyjechałem poza teren zabudowany, zbliżając się do zakrętu, chciałem wyprzedzić jadący samochód, który w pewnym momencie zaczął hamować. Podjąłem próbę hamowania, ale samochód okazał się niesterowny i zaczął płynąć zygzakiem po jezdni. Nie widziałem, że z przeciwka zbliża się z dużą szybkością inne auto. Dobrych rozwiązań nie było. Mogłem uderzyć w tył samochodu przede mną, ratować się ucieczką do rowu po lewej lub spróbować przejechać „na trzeciego”. Zdecydowałem się na ten ostatni manewr i do dziś nie wiem, jak to się powiodło. Bez jakichkolwiek zadrapań, dosłownie „na styk” przejechałem pomiędzy dwoma samochodami. Wszystko działo się przy dość dużej szybkości. Trwało to sekundy, może nawet ułamki sekund. Pamiętam tylko, że mojemu działaniu towarzyszył dziwny spokój. Normalnie rzecz biorąc, to nie miało prawa się udać, a jednak. Swoją bezmyślnością, wręcz głupotą, ryzykowałem życie własne, pasażerów i innych użytkowników drogi, niech mi to Pan Bóg wybaczy. Tak naprawdę to wszystko dotarło do mnie dopiero na drugi dzień. Jestem przekonany, że to była moja ostatnia szaleńcza eskapada. Widzę w tym rękę Bożą, czego i w przeszłości doświadczyłem wielokrotnie. Może to zabrzmi banalnie, ale czuję się tak, jakbym dostał drugie życie. Muszę Wam wyznać, że odczuwam bliskość Boga, Jego opiekę. Uważam się za osobę spełnioną i szczęśliwą w dotychczasowym życiu. I jestem pełen uznania dla Was za podejmowane akcje. Dziękuję za Wasze modlitwy w moich intencjach.


Bóg zapłać! Szczęść Boże!
Bogusław